poniedziałek, 29 czerwca 2015

Chapter 21.

Ta sukienka jest obcisła, zbyt obcisła.

Wychodzimy na tą domówkę za mniej, niż trzydzieści minut, a ja już czuję, jakbym miała umrzeć, już zaczynam się dusić. Harry kupił mi sukienkę i mnóstwo staników i majtek, które wcześniej mi wybrał. Czuję, jakby moja klatka piersiowa miała wyskoczyć z tej sukienki- to jedyne, do czego te staniki zostały zaprojektowane. Wydaje mi się, że on celowo ma sprawić, aby moja klatka piersiowa wyglądała na większą- i to mnie smuci. Co jest nie tak z moim rozmiarem piersi?

Po raz pierwszy otwieram pudełko zawierające nową prostownicę do włosów, którą kupiła mi mama, kiedy miałam szesnaście lat. Nigdy nie używam prostownicy do moich włosów, ale Harry powiedział, że proste włosy sprawią, że będę wyglądać "seksownie". Chcę wyjaśnić, że prostuję włosy z ciekawości- nie dlatego, że chcę go zadowolić.

Moje włosy są już proste, chociaż wydaje mi się, że nie ma w tym nic specjalnego. Moje włosy są w porządku, nie, żeby robienie tego miało sens. Jedynym problemem jest moja sukienka, ponieważ pokazuje zdecydowanie zbyt wiele ciała.

Wkładam czarny sweter na sukienkę, aby zakryć klatkę piersiową- oczywiście, że obchodzi mnie, co Harry o mnie pomyśli, ale bardziej obchodzi mnie, co ja myślę o samej sobie. I nie chcę, aby moja klatka była eksponowana komukolwiek.

Po długich przygotowaniach opuszczam swój pokój i niewinnie przechadzam się na dół na spotkanie z Harry'm. Wygląda całkiem nieźle w czarnych rurkach, czarnej koszulce i kurtce. Nie musi się nawet starać, zawsze wygląda cholernie dobrze.

- Tak- czekaj, NIE! Harley, kurwa, co jest? Zdejmuj tej sweter. - spluwa ze złością. Mina mu zrzedła na mój widok.
- Nie.
- Harley, tak. Myślałem, że chcesz wyglądać seksownie, nie jak pieprzone yeti. - marszczy brwi, krzyżuje ręce i kręci głową zniesmaczony, widać, jak wypełnia go gniew.
Wywracam oczami. - Ja ci nie mówię, jak masz się ubierać, więc ty też mi nie mów.
- Oh, mój Boże, dobijasz mnie. - wzdycha i teatralnie chowa twarz w dłonie.
- Nie pokażę mojej klatki piersiowej, bo ty uważasz, że to wygląda dobrze. - argumentuję, moje nozdrza rozszerzają się. - Mając to na sobie czuję się wygodnie.
- Cokolwiek. Mam już gdzieś szukanie ci znajomych. Chcę się po prostu upić.
Wypowiada te słowa, jakby w ogóle nie raniły. - Możesz to zrobić beze mnie.
Nagle łagodnieje, jego ręce szybko rozplątują się, kiedy przewraca swoimi szmaragdowymi oczami ze zniecierpliwienia. - Przepraszam, okej? To po prostu... denerwujące, kiedy się kłócimy, po prostu mam ochotę zamknąć cię, wkładając ci język do gardła.
Rozszerzam oczy na jego opisowe i odważne słowa. - Co u-
- I nie masz pojęcia, jak ciężko jest mi tego nie zrobić. To sprawia, że jestem jeszcze bardziej wkurzony, ponieważ uświadomiłem sobie, że nie pozwolisz mi cię zniszczyć.
- To złe. - bronię się. - Seks to dar od Boga.
Widać, że ma pustkę w głowie, wypuszcza powietrze i drapie skroń. - Właśnie dlatego, że ty to ty- nie musimy uprawiać seksu, możemy po prostu robić inne rzeczy. Harley, nie masz pojęcia jaki masz na mnie wpływ. Ciągle mówisz 'nie' i to pociąga mnie w tobie jeszcze bardziej. Jeśli się zgodzisz, będziesz tylko ty. Więc, po prostu zgódź się, a nie będę musiał szukać nikogo innego.
- Nie dam się wykorzystać. - szepczę, wpatrując się w podłogę, aby ukryć moje zażenowanie.
- Chcesz zostać wykorzystana. - odzywa się opryskliwie.
- Nie chcę.
Całkowicie stoję przy swoich słowach, w końcu po kilku sekundach obdarza mnie małym kiwnięciem, skierowanym w stronę drzwi. - Po prostu idźmy na tą domówkę.

Zawozi nas tam swoim motocyklem, jak zawsze. Moje ręce są bezpiecznie owinięte wokół niego, kiedy nagle uderzam głową w jego plecy, nienawidząc faktu, że nie mam założonego kasku.

Szybko zatrzymujemy się przed ogromnym, mocno oświetlonym i głośnym od muzyki i śmiechów domem. Przed wejściem łapie moją dłoń, skupienie widoczne jest na jego twarzy.

- Proszę, zdejmij ten sweter. Jest okropny. - błaga.
- Daj mi swoją kurtkę, to go zdejmę. - żądam, krzyżując ręce z poważną miną. Nie zamierzam pokazywać mu się taka... naga.
- Zgoda. - jęczy, ściągając kurtkę zw swojego umięśnionego ciała. - Załóż to.

Wzdycham z ulgą, szybko zdejmując sweter z sukienki, natychmiast chwytam kurtkę Harry'ego i zarzucam na siebie. Pachnie niesamowicie- jak woda kolońska.

- To był miły widok przez ułamek sekundy. - uśmiecha się żartobliwie, przez co na chwilę tracę oddech. - Po prostu wejdźmy do środka.
Pewny siebie wprowadza mnie do środka, przy tym witając się z kilkoma ludźmi, których szybko wymija. Musi znać wielu ludzi tutaj. - Kogo to dom?
- Liam'a. - mówi szybko.

Mój żołądek wypełnia się obawami, na uczucie dreszczy przebiegających wzdłuż mojego kręgosłupa. Przeróżni ludzie ociągają się po pokoju, bełkoczą leniwie swoje słowa, próbując pokonać dźwięk muzyki. Jestem przerażona, nigdy wcześniej nie byłam na imprezie. Mam nadzieję, że Harry będzie tu, by mnie chronić.

- Jak miałabym się zaprzyjaźnić? - pytam głośno do ucha Harry'ego, stając na palcach, aby go dosięgnąć.
Zwyczajnie wzrusza ramionami. - Po prostu rozmawiaj z ludźmi.
- Jak? Mam fobię społeczną. - panikuję, czując, jak skóra zaczyna mnie swędzieć na samą myśl o rozmawianiu z osobami, których nie znam.
- Harley, nie gadaj takich gówien. Nie masz tego, więc idź pogadać z ludźmi.
- Ale, ja miałam bad-
- Liam! - woła, przerywając moje błagania. - Co ty, kurwa, pijesz?

Szybko staję za nim z nadzieją, że jego uwaga wróci z powrotem na mnie, ale zamiast tego odchodzi, aby być wśród znajomych- zostawiając mnie samą. Zastygam, nie wiedząc, jak zareagować, moje usta drżą ze strachu.

- Hej, wszystko w porządku? - podchodzi do mnie dziewczyna z blond włosami i miłym uśmiechem. Moje usta desperacko poruszają się, ale nie wychodzi z nich żadne słowo, tracę oddech.

To niemiłe, ale muszę ją zignorować i znaleźć jakąś przestrzeń, myślę, że muszę się przewietrzyć. Wymijam tuziny pijanych ludzi, którzy niezdarnie wpadają na mnie- sprawiając, że staję się jeszcze bardziej sparaliżowana.

Chowam się w kącie przez całą godzinę.

Wydaje mi się, że powinnam się już uspokoić, ale wciąż bardzo się boję. Chcę znaleźć Harry'ego, aby poprosić go, żeby odwiózł z powrotem mnie do domu, ponieważ nie mogę już tego znieść. Niepewnie pokonuję drogę w ogół wielkiego domu, czując, że znowu zaczynam robić się nerwowa, ciągle szukając Harry'ego.

Muszę iść do łazienki.

Biorę głęboki wdech, odnajduję w sobie odwagę i szybko wchodzę po schodach. Wchodzę do kilku pokoi, gdzie wydawało mi się, że znajduje się toaleta, ale zamiast tego odnajduję wiele sypialni. W kilku z nich są ludzie- i to mnie trochę dezorientuje. Dlaczego tam są?

To musi być łazienka, to jedyny pokój, którego nie sprawdziłam. Mocno łapię za klamkę, naciskając ją i nie tracąc ani sekundy, wchodzę. Szczęka mi opada z przerażenia na groteskowy widok przede mną. Harry... Harry jest z dwoma dziewczynami, wszyscy jakimś cudem całują się i chichoczą jednocześnie. Czuję, jak moje serce zatrzymuje się z obrzydzenia, widząc tą trójkę stojącą przy ścianie i kradnącą od siebie pocałunki, jak gdyby to nic nie znaczyło. Ściska mnie w żołądku, nie mieści mi się w głowie myśl o nim z nimi. Czuję coś, czuję się... zdradzona.

Zostawiam ich i biegnę na dół, z nadzieją, że żadne z nich mnie nie zauważyło, przykładam dłonie do ust, próbując przetworzyć sobie to, co właśnie zobaczyłam. Wiem, że taki jest Harry, ale dlaczego tak bardzo wstrząsnął mną widok jego, robiącego coś takiego na moich oczach? Dlatego, że sądziłam, że jest zainteresowany tylko mną?

Kiedy stoję na dole kręconych schodów, słyszę głęboki chichot i dziecinny śmiech dochodzący od kilku osób. Harry jest jedną z tych dziewczyn, przechodzi zaraz obok mnie, jego dłonie ułożone są na pośladkach dwóch dziewczyn.

Czuję... smutek.

Ale czy 'smutek' jest jedynym słowem wyjaśniającym moje uczucia w tym momencie? Dlaczego czuję się w ten sposób, skoro za każdym razem mówię mu, że go nie chcę? Jak mógł zapomnieć o pragnieniu mnie tak nagle i całować dwie dziewczyny na raz? Ale przede wszystkim... dlaczego mnie to obchodzi?

To dlatego, że ja też chcę Harry'ego. Po prostu wcześniej nie dopuszczałam tego do siebie.

Harry powiedział... Jasno powiedział, że jeśli pozwolę mu mnie mieć, to będzie chciał tego jedynie ode mnie- od nikogo innego. Powiedział mi, kiedy byliśmy na zakupach, że nie lubi być co chwilę z inną dziewczyną, więc... jeśli pozwolę mu mnie mieć, wtedy skoncentruje się tylko na mnie. Chcę tego... Ponieważ widok jego z innymi dziewczynami sprawia, że... jestem po prostu smutna.

Czuję, że jestem gotowa.

Muszę sobie przypomnieć- będą obowiązywały ścisłe granice, do seksu nigdy nie dojdzie i nie zniszczy mnie.

Biegnę tak szybko, jak mogę, aby powiedzieć Harry'emu, że go pragnę, ale zauważam go w salonie z innymi dziewczynami i drinkiem w dłoni. Są to dziewczyny, z którymi był wcześniej, ale teraz pozostała tylko jedna z nich.

Podkradam się za nimi, nie wiedząc, czy powinnam im przeszkodzić, czy nie. Wydają się być pogrążeni w rozmowie.

- Więc, co robisz, kiedy nie całujesz się z obcymi z łazience? - Harry żartuje z nią i zagryza wargę, jego oczy intensywnie wpatrują się w jej, a ja wciąż stoję za daleko.
Jest śliczna, zbyt śliczna. Jej klatka piersiowa też jest odkryta. - Jestem gimnastyczką.
Harry w odpowiedzi uśmiecha się i bierze łyk swojego alkoholowego napoju. - Wyglądasz na ten typ dziewczyny, która potrafi się porządnie wyginać.

Bolesne jest patrzenie na to.

Marszczy brwi i szeroko się uśmiecha. - Zgaduję, że sam jesteś giętki?

Co u licha?

Potrząsa głową. - Po prostu powiedzmy, że... zdecydowanie nie jestem gimnastykiem.
- Cóż, może przeciwieństwa mogą się czasem przyciągać. - mówi uwodzicielsko.
- Powiem ci, - mruczy do jej ucha. - że przeciwieństwa zdecydowanie się przyciągają.

Nie! Związuje się tylko ze swoimi przeciwieństwami, bo pewnie odpycha samego siebie. Muszę przerwać tą rozmowę zanim zajdzie ona za daleko. Ja jestem jego przeciwieństwem, nie ona.

Denerwująco klepię Harry'ego po plecach, na co gwałtowanie odwraca się w moją stronę. - Harley, jestem zajęty.
- Muszę z tobą porozmawiać. - żądam, sprawiając, że szczęka dziewczyny natychmiast opada z uświadomienia sobie czegoś.
- To jest twoja dziewczyna?!
Oczy Harry'ego robią się wielkie, jakby z przerażenia. - Boże, nie. To moja przybrana siostra. - szydzi i odwraca się do mnie. - Co jest? To naprawdę nie jest dobry moment.
Dziewczyna w końcu wydaje się zauważyć, że szukamy trochę prywatności i odwraca się w bok. - Niedługo wrócę, wezmę sobie kolejnego drinka.
- Ale-

Zostawia nas samych, oczy Harry'ego wywracają się, a potem piorunuje mnie wzrokiem. Wydaje się być... sfrustrowany. Obdarza mnie spojrzeniem, którego nigdy wcześniej nie widziałam- to pusty, ponury wzrok i nie mam pojęcia, co oznacza. -  Nie mogę mieć ciebie, a ty powstrzymujesz mnie przed zdobyciem jej.
- Ja... - nie wiem, jak to powiedzieć. - To nie prawda.
- Oczywiście, że tak. Harley, dlaczego musisz ze mną rozmawiać, skoro już i tak mieszkamy w tym samym domu, chodzimy do tej samej szkoły i oddychamy tym samym powietrzem? Dlaczego nie możesz mnie po prostu zostawić? Czy ty, jakby, droczysz się ze mną? To twój sposób, żeby mnie podniecić? Bo... to nie działa, to mnie tylko kurewsko wkurza.
- To nie ma sensu. - wydymam wargi.
- Po prostu wiedz, że zrezygnowałem z ciebie, jesteś- jesteś za trudna, aby cię zdobyć. Więc po prostu pozwól mi znaleźć kogoś, kto jest łatwiejszy.
- Nie! - krzyczę i szybko oplatam swoje wątłe ręce w okół niego, moja głowa przyciska się go jego klatki piersiowej. - Nie chcę, abyś to robił, proszę, nie rób tego. Ja... jestem gotowa. Wcześniej, byłam po prostu niezdecydowana i nie wiedziałam, czego chcę, a-ale jestem gotowa. Chcę... ciebie.

Nie ma żadnej niespodziewanej reakcji na moje wyznanie- jest bardziej zadowolony, niż się spodziewałam, jego zęby zaciskają się na jego dolnej wardze i w końcu wypuszcza sfrustrowane westchnienie.

Właściwie, nic nie mówi- zamiast tego czule łapie za moje biodra i przyciąga do jego osoby, jego usta delikatnie dotykają mojego ucha. - Nigdy nie lubiłem gimnastyczek, tak czy inaczej.

I nie tracąc ani chwili przyciska swoje gorące usta do moich, moje dłonie odnajdują jego klatkę piersiową, i sfrustrowana zaciskam pięści na jego koszulce, aby złagodzić żywe uczucie. Zamykam oczy w pocałunku, czując, jak jego język wślizguje się i wije w okół mojego, co podświadomie odurza mój umysł. Mogłabyś usłyszeć jego usta wsysające się w moje z każdym kuszącym pocałunkiem, którym mnie obdarza. Moje dłonie schodzą co raz niżej i niżej-

Nagle strumień lodowatej cieczy oblewa mnie i Harry'ego, powodując, że odsuwamy się od siebie przerażeni i oboje gapimy się na osobę, która nas oblała. To dziewczyna, z którą Harry wcześniej rozmawiał- jej oczy są rozwścieczone.

- Siostra? Tak właśnie traktujesz swoją pieprzoną siostrę?
Harry powinien poczuć skruchę w stosunku do niej, ale na jego twarzy widoczny jest tylko sukces, ewidentnie nic go to nie obchodzi, kiedy uśmieszek pojawia się na jego ustach, a następnie nieznacznie je otwiera, aby przemówić. - Proszę, nie mów naszym rodzicom.

I wraz z tymi słowami, łapie mnie za rękę i wyprowadza od tych wszystkich zszokowanych ludzi, którzy nas otaczają. Zabiera mnie na górę i prowadzi do jednej z sypialni, a potem sadza na końcu podwójnego łóżka. Pościel jest ciemno czerwona, a ściany jasno kremowe, pomieszczenie ozdobione jest kryształowym żyrandolem zwisającym z sufitu.

- Jesteś mokra. - zauważa śmiejąc się lekko i przeglądając wzrokiem kredens, z którego wyciąga kilka białych ręczników. - Lepiej zdejmij tą kurtkę, jeśli chcesz wyschnąć.

Spokojnie siada obok mnie, jego intensywny wzrok skupiony jest na mnie, gdy delikatnie podaje mi ręcznik. Przygryzam dolną wargę, spoglądając w jego oczy, jego słodkie, szczere oczy. Jest tak cicho, jedynym słyszalnym dźwiękiem jest głęboki oddech Harry'ego, nawet nie mruga.

- Wydaje mi się, że jesteśmy w sypialni rodziców Liam'a. - śmieje się lekko, powodując, że uśmiecham się delikatnie w odpowiedzi i zaczynam powoli odpinać zamek jego kurtki. Powoli zdejmuję ją i kładę obok, wydychając powietrze na moje śmiałe poczynania.

Czuję, że mogę mu zaufać.

Opuszcza wzrok na moją klatkę piersiową i gwałtownie wciąga powietrze, jego nozdrza rozszerzają się, ale podostaje nieruchomo. Harry cierpliwie czeka na moją uwagę, gdy osuszam końce moich włosów, po chwili odkładam ręcznik, skupiając się na nim.

- Masz jakieś zasady? - wyszeptuje i wydyma delikatnie swoje pełne, mokre usta.
Kiwam głową i przysuwam się nieco bliżej. - Kilka.
Żartobliwie wywraca oczami. - A więc ich wysłuchajmy.
-Żadnego seksu. - natychmiast wydaje się robić wkurzony. - Chcę jakiś granic, więc kiedy powiem nie, to znaczy nie. I... wiem, że nie golisz-
- Chcesz, żebym się golił? - unosi brwi.
- Włosy łonowe mnie przerażają. - szepczę.
- Nawet swoje własne? - przełykam ślinę i przytakuję, sprawiając, że szeroko się uśmiecha. - Czy ty pośrednio chcesz mi powiedzieć, że się golisz?
- Ch-chyba tak.

Oh, rany.

- To wszystko?
- Jak na razie, to jedyne, o czym mogę myśleć. - mamroczę nieśmiało. - A jakie ty masz zasady?
Przysuwa się bliżej, koniuszkami palców odsuwa wilgotny kosmyk włosów z mojej twarzy. - Po prostu przestań pytać mnie, skąd mam te blizny na brzuchu.

I ponownie złącza nasze usta razem, wypuszczając przy tym powietrze, przez co jego gorący oddech miesza się czule z moim. Czuję jak jego dłoń ściska moje udo, jego uścisk zacieśnia się jesz bardziej jednocześnie sunąc w górę i w górę, tak, że dół mojej sukienki podnosi się do bioder.

Łapię jego rękę, zatrzymując go, na co delikatnie muska moje usta. - Co znowu?

Muszę przetrawić jego intencje, muszę zrozumieć to, czego chce. A on definitywnie chce mnie dotknąć, po prostu muszę przestać być taka niespokojna i w końcu pozwolić mu na to.

- Nic. - szepczę i całuję go niecierpliwie.
Czuję koniuszek jego palca wskazującego, śledzącego granicę moich majtek, sprawiając, że serce zaczyna mi szybciej bić, następnie usta Harry'ego snują w dół ku mojej szyi, gdzie mocno zasysa moją skórę. - Nigdy nie czekałem tak długo na żadną dziewczynę, lepiej bądź tego warta.
Właśnie miał podnieść moją sukienkę, ale natychmiast przerywam jego poczynania. - Bez-bez patrzenia. J-ja nie chcę, abyś mnie teraz widział, jest za wcześnie. Ale... możesz mnie dotknąć, bylebyś tylko nie poszedł do innej dziewczyny.

Patrzy na mnie z ciekawością i marszczy brwi, a przy tym koniuszkiem palca delikatnie kreśli kółka w najbardziej intymnym miejscu, które było przykryte moją bielizną. Sapnęłam, podskakując na to doznanie, jednak dłoń Harry'ego utrzymuje mnie nieruchomo.

- Podoba ci się, kiedy moja uwaga jest zwrócona wyłącznie na ciebie, a nie na inne?

Tylko kiwam i ze strachem otwieram oczy, mam nadzieję, że zrobi to delikatnie. Nawet nie zorientowałam się, kiedy Harry wsunął dłoń pod moją bieliznę, jego dotyk sprawia, że drżę i sztywnieję, moje wnętrze pragnie go tak bardzo.

- O-oh, mój... H-Harry-
- Sh. - całuje moją szczękę. - Połóż się, rozluźnij dla mnie.

Popycha mnie w powrotem na łóżko i patrzy z podziwem. Jego kciuk niespodziewanie dotyka część mnie, po której nigdy bym się nie spodziewała, że da mi tyle przyjemnych doznań, jęczę głośno i wyginam plecy w łuk.

- Wiedziałem, że to ci się spodoba. - mruczy.
- C-co zamierzasz zrobić? - wyszeptuję, czując, jak gdyby moje ciało drżało.
- Chcę dowiedzieć się, na co naprawdę masz ochotę.

Wypuszczam powietrze, kiedy jego palec nagle sunie w dół, do miejsca, w którym jak sądzę, zatrzyma się. Relaksuję się, wiedząc, że będzie bolało, jeśli tego nie zrobię. Delikatnie wsuwa we mnie swój palec, powodując u mnie jęk w łóżko, nie mam możliwości wyładować się na czymś innym. Jego dotyk jest taki obcy, ale nie wiem dlaczego wcześniej byłam temu taka przeciwna. Wsuwa i wysuwa swój palec bardzo wolno, szeroko się uśmiechając na widok tego, co mi robi.

- Harry. - krzyczę z rozkoszy. - Oh, mój Boże-
- Czy ty właśnie wezwałaś imię Boga nadaremno? - żartuje z uśmiechem.
- Tak. - jęczę i chwytając najbliższą poduszkę, chowam w nią twarz, aby ukryć swoją reakcję.
Głęboki śmiech opuszcza jego idealne usta. - Już cię niszczę.

Dodaje drugi palec, sprawiając, że piszczę w bólu, jednak to szybko zmienia się w uczucie przyjemności. Porusza się co raz szybciej, przez co moje jęki stają się głośniejsze.

- Nie mogę uwierzyć w to, jak ciasna jesteś. - mruczy. - Dobrze, miałem ubaw. Teraz sprawię, że dojdziesz, natychmiast. Obiecuję.
- Co to znaczy? - pytam zdyszana.

Jego kciuk znowu zaczyna kręcić kółka w okół mnie, a ja zniecierpliwiona zastygam w miejscu- to uczucie we mnie, które nigdy nie pomyślałabym, że istnieje, obezwładnia mnie. W sekundę zaczyna robić to dwa razy mocniej i szybciej, musiał wzniecić coś we mnie, ponieważ powstaje we mnie najbardziej przyjemne, niewyraźne doznanie i zaczynam krzyczeć w euforii.

I zatrzymuje się.

Wyciąga delikatnie palce i wyciera w ręcznik, przy tym śmiejąc się. - Rodzice Liam'a będą musieli to spalić.
- Cokolwiek właśnie zrobiłeś, możesz zrobić to jeszcze raz? To... to było niesamowite-
- Spokojnie, Harley. - ucisza mnie i uspokajająco naciąga pościel na moje ciało.
- Jest dużo więcej rzeczy, niż te, które teraz robiliśmy. Pokochasz to, kiedy ci wyliżę.
- Nie mam pojęcia, co to oznacza, ale brzmi niesamowicie. Możemy to teraz zrobić?
Śmieje się lekko do siebie i kręci głową. - Myślę, że jesteś trochę zdezorientowana. Może powinnaś się przespać, nie wydaje mi się, aby rodzice Liam'a wrócili dzisiaj w nocy.
- Zostaniesz ze mną, prawda? - rozszerzam oczy.
Niepewnie kiwa głową i wkłada rękę do kieszeni. - Muszę tylko wyjść na szybkiego papierosa, zaraz wrócę.

I zostawia mnie samą, kompletnie oniemiałą i niezorientowaną w tym, co się właśnie wydarzyło. Ale wiem, że zmuszę go do zrobienia tego ponownie- ponieważ nigdy nie czułam się bardziej żywa.

_____________________________________________________

Już jestem z nowym rozdziałem! 
Znowu mnie długo nie było, przepraszam, musiałam się uczyć, 
ale sesja już zdana, przede mną 3-miesięczne wakacje, 
WIĘC JESTEM! :D 


Kochane, wspaniałych wakacji Wam życzę! <3

Łapcie drugi zwiastun Call Boy!


Hmm, którzy lepszy - 1 czy 2? :)

+ 15 komentarzy i nowy rozdział! :)

16 komentarzy:

  1. Masz ogromny talent. re opowiadanie jest znakomite. Aż chce się go czytać. Znakomita fabuło i dużo akcji. Mam pytanie czy nie dałabyś rady dodawać częściej rozdziałów bo piszesz genialnie i zawsze kiedy kończę czytać rozdział czuję sie nienasycona bo chciałabym jiż wiedzieć co się będzie działo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ogromnie! Jestem wobec siebie bardzo krytyczna, dlatego takie słowa wiele dla mnie znaczą. :)
      Oczywiście! Mam już wakacje, a co za tym idzie- czas na tłumaczenie, więc rozdziały będą pojawiać się od razu po osiągnięciu liczby minimum wymaganych komentarzy. :)

      Usuń
  2. Omg :o Hay jaka szalona xD
    Świetny x

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Tyle czekałam na ten moment i się doczekałam 😂 Może i jestem trochę zboczona (jestem :D i to baaardzo) ale rozdział supi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Harry zaczyna niszczyć pobożną Harley. Do następnego. Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  5. O nieee hahaha zajebisty :D będę tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zboczone momenty <3 XDD
    Świetny jak zawsze i ogólnie idk co napisać XD
    Czekam na następny x
    xoxo Sara

    OdpowiedzUsuń
  7. Tego bym się nie spodziewała xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę głupio że Harley tak łatwo uległa i zgrywa taką głupiutką,czekam na następny.xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Super i troche dziwne ze jest tak malo doswiadczona a za razem smieszne. Xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku Harley tak się opierała, a teraz tak ulega (jak desperatka lol), no ale i tak kocham to ff ♡
    Jest takie inne niż wszystkie :)
    Czekam na nexta xx

    OdpowiedzUsuń