sobota, 19 grudnia 2015

Chapter 38.

Harry daje telefon na głośnik, dzwoniąc przy nas do Clyde'a. Wszyscy jesteśmy już ubrani i dla uspokojenia każdy trzyma w dłoni kubek herbaty, tkwiąc w tym olbrzymim, wręcz kolosalnym bałaganie.

Kładzie telefon na ladzie, a kiedy Clyde w końcu odbiera, krzyżuje ręce na piersi. - Harry, nadal jesteśmy przyjaciółmi, prawda?-
- Clyde, posłuchaj mnie. - przerywa mu. - Dzisiaj rano stało się coś naprawdę złego, musisz ze mną współpracować. Bo jeśli nie, to najprawdopodobniej pójdę do więzienia za coś, czego nie zrobiłem.
Poirytowana wywracam oczami na to, jak okropnie obrzydliwie to wygląda. Przez to jest mi za siebie strasznie wstyd. - Czekaj, co? Co się stało?
Harry z przejęciem marszczy brwi. - Uh... po prostu drobne nieporozumienie. Potrzebuję, abyś opisał, ze szczegółami, co zaszło między tobą a Harley ostatniej nocy.
Wygląda na bardzo zdenerwowanego, kiedy tak nerwowo drapie swój kark. - Uh... Dlaczego... Nic się nie stało, nie wziąłem gumek...
- Jezu. - wyszeptuje Harry, nie uznając jednego z dziesięciu przykazań. - Clyde, rano Harley obudziła się cała pokryta siniakami, a jej ubrania były porozdzierane. Jak to się stało?
- Była niecierpliwa. - chichocze lekko, a moja matka w obrzydzeniu spuszcza wzrok na podłogę. - Sama rozdarła sobie koszulkę i sama powiedziała, że mogę podrzeć jej rajstopy. A te siniaki to malinki.
- Jesteś pewien w stu procentach, że tak było? - pyta powoli.
- Na pewno, stary. Mówiła, że chciała sprawić, żebyś był zazdr-
- Dobra, dzięki. - Harry wybałusza oczy i szybko urywa rozmowę, przenosząc telefon do ucha. - Cześć.
Niezręcznie kaszlę, po raz drugi robi mi się niedobrze. - Przepraszam za takie dramatyzowanie.
- To nie było dramatyzowanie. - oczy Harry'ego rozszerzają się. - Każdy zareagowałby tak samo.
- Nie, jeśli pamięta, co wydarzyło się ostatniej nocy. - spluwa mój tata, sprawiając, że wzdrygam się pod jego oddechem.
- Harley, dlaczego piłaś?
- Bo... - wyszeptuję skołowana. - Miałam pozwolenie.
- Nie w naszym domu, tu nie masz. - warczy moja mama, a potem ze skrzyżowanymi rękami odwraca się w stronę Harry'ego. - Co to za geniusz pomyślał, że odpowiednim byłoby zaproszenie kolegi w gości i urządzenie małego przyjęcia?
Chłopak ze złości napina swoje i już tak obolałe mięśnie, zanim wkłada dłoń do kieszeń jego jeansów. - Nie możecie się po prostu cieszyć, że wasza córka nie została napadnięta podczas snu?

Wzdycha zestresowany i znowu wyciąga swój telefon, a potem szybko wychodzi, zostawiając nas całych oszołomionych i przerażonych.

- Jaki do cholery jest jego problem?
- Niesłusznie oskarżyliśmy go o gwałt, mamo. - cicho mruczę.
- A widziałaś jego tatuaże? - sapnęła z przerażeniem.
- Widziałaś jego blizny? - poruszam temat.
Tata wkracza między nas, łapiąc za nasze dłonie i przyciągając nas do siebie. - To bez znaczenia. Harley jest cała, to wszystko, co mnie interesuje.
- To by się nie wydarzyło, gdyby nie piła-
- Karen. - ucisza ją. - Ona już to wie, daj spokój. Ale nigdy... więcej nie rozmawiaj z Clyde'em.
- Nie będę. - zapewniam.

Ten weekend był bardzo nerwowy. Jestem szczęśliwa, że nareszcie się kończy i wrócę do szkoły, gotowa, by zacząć robić moją pracę na Angielski. Od jakiegoś czasu w ogóle nie rozmawiałam z Devon, fajnie będzie wszystko nadrobić.

Ale wszystko jej powiedziałam.

I jest bardzo skołowana przez to, co jej zakomunikowałam, ale dłużej nie mogłam tego trzymać w sobie. Po prostu nie mogłam zatrzymać tego wszystkiego tylko dla siebie... i Ojca Lucas'a. Siedzimy w świetlicy same, ponieważ nikt nie przyszedł, żeby posiedzieć tutaj w czasie wolnym od zajęć.

- To bardzo złe. - Devon prawie wymiotuje na moje wiadomości. - Harley, nie mogę uwierzyć, że mogłabyś to zrobić.
- To nie było złe. - bronię się.
- Zdradził cię z dziewiętnastoma dziewczynami. - wybałusza oczy, utwierdzając mnie w moim słowach.
- Wiem.
- Nie masz zamiaru mu tego wybaczyć, prawda?
- W Bożych modlitwach powiedziane jest, aby wybaczać tym, którzy cię wykorzystali. Ale... ja mu nadal nie wybaczyłam. - dodaję.
- Kim u licha jest Stephanie?
- Nie powiedział mi, ale strasznie chcę się tego dowiedzieć. To znaczy, ugh- nienawidzę jej, ale jego nienawidzę bardziej.
- Nie nienawidź jej. - na twarzy Devon pojawia się grymas. - Ona prawdopodobnie jest teraz w tej samej sytuacji, co ty.

I to jest ten moment, w którym do mojej młodej, niewinnej głowy wpada pewien pomysł. Przez chwilę pozostaję cicho, trochę się waham i w zamyśleniu unoszę brew. Ale potem z powrotem spoglądam na Devon, a na moje usta wkrada się mały uśmieszek.

- To zabrzmi szalenie-
- Więc mi nie mów-
- Co jeśli skontaktuję się ze Stephanie i powiem jej, że chłopak, z którym się pieprzy jest kłamliwą kupą gówna-
- Harley! - gwałtownie wciąga powietrze przerażona. - Dlaczego przeklinasz?!
- Jest we mnie... mnóstwo złości. - wzdycham.
Patrzy na mnie ze zdziwieniem. - Zmieniłaś się, Harley.
- To przez to, że jestem wściekła. - krzyżuję nogi i z powrotem siadam z założonymi rękami.
- Nie obchodzą cię uczucia Stephanie, po prostu nie chcesz, żaby Harry z nią-
- Nie chcę, żeby Harry z kimkolwiek! - warczę. - Nie, nie, nie obchodzi mnie to. Może robić co chce, to jego życie-
Znowu zapada cisza i jedynym dźwiękiem jest mój stary, rdzewiejący zegarek. Szybko wyciągam telefon i przeglądam historię kontaktów. - Znam kogoś, kto przyjaźni się z Harry'm. Może wiedzieć, kim jest Stephanie.
- Wydawało mi się, że mówiłaś, że nie obchodzi cię to.
- Nie obchodzi.
- Więc dlaczego chcesz wpakować się takie kłopoty? - wywraca oczami.
- Bo chcę wiedzieć, kim jest Stephanie. A Harry ma kolegę, tylko, że on nie wie, że już wcześniej z nim rozmawiałam, jakiś miesiąc temu. - chichoczę, jestem co raz bliżej poznania prawdy.
- Jak chcesz znaleźć czyiś numer sprzed miesiąca?-
- Mam cztery numery. Twój, mamy, taty i Harry'ego.
Odnajduję numer po sekundzie szukania i natychmiast naciskam na niego. Co dziwne, od razu włącza się automatyczna sekretarka, zostawiając mnie podenerwowaną z Devon. - Później oddzwoni.

Po niepomyślnym połączeniu wracamy do sali i zaczynam pisać moją pracę na Angielski. Mogę zauważyć, jak Harry zmaga się ze swoją. Siedzi od dziesięciu minut, myśląc co napisać, a ja po prostu przeszłam do pisania. Nawet Clyde wydaje się pracować.

Droga powrotna do domu w ogóle nie jest lepsza. Gapię się w telefon, co chwilę sprawdzając, czy Danny oddzwonił, ale nie zrobił tego. To wyczerpujące, ale nagle dostaję wiadomość od nieznanego numeru. To musi być Danny.

-

Jestem dostępny między 16 a 23. Przepraszam, że nie odebrałem.

-

Co?
Natychmiast odpisuję.

-

Rozmawialiśmy już wcześniej. Możesz mnie nie pamiętać, ale jestem pewna, że to było jakoś w październiku. Co masz na myśli, pisząc dostępny?

-

Rozmawiam z wieloma osobami, kochanie. Oddzwoń do mnie o czwartej, chętnie odbiorę.

-

To było niepotrzebnie mylące.

Autobus zatrzymuje się, Harry wychodzi jako pierwszy, trzymając telefon w dłoni, zanim chowa go do kieszeni. Wysiadamy osobno i w ciszy idziemy do domu. Kieruję się prosto do mojego pokoju, podłączam telefon do ładowarki, karmię Owocową Oponkę i moje rybki, a potem przebieram się w coś bardziej sportowego. Zakładam biały bezrękawnik, kurtkę i czarne legginsy. Zakładam też jednolite tenisówki na moje jasnoróżowe skarpetki, a włosy wiążę w wysoki kucyk.

Kiedy mój telefon jest naładowany do przynajmniej 80%, zabieram go ze sobą na spacer, bo nie chcę, żeby Harry usłyszał moją rozmowę z jego przyjacielem Danny'm.

Idę sama zdyszana, przemierzam dość daleki dystans do parku. Jest bardziej jak las, wyłączając to, że wycięli tutaj większość drzew, żeby zrobić kort tenisowy, place zabaw i ścieżkę do chodzenia w kółko. Więc chodzę tak wzdłuż tej ścieżki, nucąc pod nosem krótką melodię, zanim sprawdzam godzinę.

Rany, jest 16:02. Miałam zadzwonić dwie minuty temu.

Wybieram jego numer i natychmiast słyszę odpowiedź. - Witaj, skarbie. W czym mogę ci pomóc?
- Cześć. - mówię z entuzjazmem. - Nadal tak odpowiadasz na telefony?
- A więc, dzwoniłaś do mnie wcześniej? - odchrząka, jego głos robi się nieco zniekształcony przez słaby sygnał.
- Tak, raz. Jesteś Danny, prawda? - pytam, a po drugiej stronie telefonu słychać ciszę.
- Co?
- Danny? Czy to ty? To ja, Harley. - pytam nieśmiało. Zaczyna się robić coraz bardziej niezręcznie.
Jego głos nagle staje się znacznie niższy. - Słuchaj Harley. Nie mogę teraz rozmawiać. Napisz do mnie.
I ot tak, rozłącza się. Co u licha? Niemniej jednak spokojnie piszę do niego.

-

16:03
Cześć? Potrzebuję twojej pomocy z czymś. Proszę odpisz, jestem zdesperowana.

-

16:04
W czym potrzebujesz pomocy? Dlaczego to ma dotyczyć mnie?

-

16:04
Jesteś przyjacielem mojego przybranego brata, Harry'ego. Znasz tą dziewczynę z którą jest, o imieniu Stephanie? Pls odpowiedz.

-

16:04
Nie znam Stephanie. Już nie jestem przyjacielem Harry'ego. Proszę przestań do mnie pisać.

-

16:05
Dlaczego już się nie przyjaźnicie? Dlaczego nie mogę do ciebie pisać, jesteś zajęty?

-

16:05
Pokłóciliśmy się. Pobił mnie, nie miałem z nim szans. Jest dla mnie za silny, za silny dla każdego. I tak, jestem zajęty.

-

16:06
Lol

-

16:06
Co?

-

16:06
Myślałam, że pisałeś, że jesteś zajęty?

-

16:07
Już nie jestem. Dlaczego napisałaś lol?

-

16:07
Po prostu na myśl o nim, jak się bije, idk.

-

16:08
W każdym razie, po co chcesz znaleźć kogoś o imieniu Stephanie?

-

16:08
Mam powód, którego nie potrafię wytłumaczyć, bo to zbyt skomplikowane.

-

16:09
Och, okej.

-

16:10
Dobra, skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to ci powiem. Muszę znaleźć Stephanie, ponieważ sypiała z Harry'm i chcę ją odnaleźć i powiedzieć jej, że on jest KŁAMCĄ! ugh

-

16:10
Był z tobą, tak?

-

16:10
I tak i nie.

-

16:11
Co masz na myśli?

-

16:12
Właściwie to nigdy nie byliśmy ze sobą, ale obiecał mi, że nie będzie z nikim sypiać. Ale robił to!!!! Wyszłam na spacer, bo nie chciałam być blisko niego, ale jestem już zmęczona i chcę wrócić do domu.

-

16:12
Wracasz do domu?

-

16:12
T a k,  j e s t e m  z m ę c z o n a.

-

16:13
O  c o  c h o d z i  z  t y m i  p r z e r w a m i ?

-

16:13
N a c i s k .

-

16:13
Przestanę z tobą pisać, dobra? Mam przed sobą ciężką noc przy telefonie.

-

16:14
CZEKAJ, NIE IDŹ JESZCZE

-

16:14
Czego chcesz?

-

16:14
Czy ja cię denerwuję? To dlatego chcesz przestać?

-

16:15
Co? Nie. Jestem po prostu zajęty.

-

16:15
To odpisz mi tak szybko, jak to tylko możliwe, żeby to udowodnić. Napisz jutro, albo dzisiaj wieczorem. Proszę, nie ignoruj mnie.

-

16:16
Posłuchaj, jestem bardzo zajętym facetem. Postaram się napisać później, okej? Ale nie pomogę ci z Harry'm. Nadal nie wiem, dlaczego chcesz ze mną pisać, skoro nie mam jak ci pomóc, ale wydaje mi się, że uda mi się znaleźć trochę czasu. Wkrótce się do ciebie odezwę. Narazie.

___________________________________________________

Wesołych Świąt Serca! :) <3

20 komentarzy = rozdział 39. :)