piątek, 5 czerwca 2015

Chapter 17.

Nasze nosy są mocno przyciśnięte do siebie przez to, jak blisko siebie jesteśmy, Harry mocno trzyma mnie za biodra. Moje dłonie znajdują się na jego klatce piersiowej, a paznokcie i koniuszki palców wbijają się w jego koszulkę. Za bardzo dałam się ponieść naszym pocałunkom.

To wszystko dzieje się za szybko. Pamiętam, jak siedziałam zaraz obok niego i oglądałam telewizję, a potem... jestem pewna, że w tamtym momencie oszalałam.

Ale dlaczego moje wnętrzności cierpią? Pragną go aż tak bardzo? To, co teraz czuję, mój brzuch ma jakby skurcze, a serce trzepocze w piersi, czy to przez Harry'ego?

Nigdy nie czułam się bardziej żywa.

Nagle podnosi mnie i ostro przerzuca na bok. Jego różowe, opuchnięte wargi rozdzielają się w podziwie, na twarzy widoczne ma rumieńce, kiedy unosi się nade mną i ponownie łączy swoje usta z moimi w tej nowej pozycji.

- O której wracają twoi rodzice? - wyszeptuje w moje usta.
Ledwo mogę stworzyć jakieś zdanie. - Całą noc- oni... nie będzie ich w domu do rana.

Uśmiecha się i szybko wraca do pokrywania moich spragnionych ust swoimi. Robi wydech, w ten sposób pozwala swojemu zręcznemu językowi muskać mój, splatając je razem, a potem ordynarnie chwyta mnie za ramiona i wpycha mocniej w kanapę, pogłębiając pocałunek.

Nie wiem, czy sądzi, że jestem dobra, czy, że jestem kompletnie beznadziejna. Ale kiedy jesteśmy w takiej pozycji, czuję pewnego rodzaju napięcie. Jesteśmy prawie, jakby to nazwać... złączeni. Przez te wszystkie kłótnie, które przeszliśmy w ciągu paru ostatnich tygodni, wiem, że to wyjdzie nam na dobre.

Jego ręka wchodzi pomiędzy moje nogi i uspokajająco leży obok mojego kolana, nasze wargi robią delikatne cmoknięcie z każdym pocałunkiem. Jego woda kolońska pochłania mnie, jakby była moim własnym niebem, a głęboki oddech syreną, która mnie w to pochłania. Jego dłoń sprytnie przesuwa się ku górze mojej nogi, niepokojąc mnie, więc lekko zacieśniam nogi, ale to go nie zatrzymuje, opuszkami palców nadal muska moje udo. Jestem zaskoczona, moje ciało próbuje oprzeć się jego dotykowi, ale to tylko zmusza go do tego, aby wywrzeć na mnie więcej presji.

Moja dłoń łapie jego i splata palce razem, aby zabrać ją od mojego uda, wyczuwam lekki uśmiech, kiedy przyciska usta do moich. - Nie bądź taka.
Jego usta wycofują się, ale czubek nosa wciąż styka się w moim, w końcu otwieram oczy, aby zobaczyć jego intensywny wzrok. - B-bez dotykania.

Przygryza dolną wargę i jęczy sfrustrowany przed całkowitym oderwaniem się ode mnie i osunięciem z powrotem na kanapę, kompletnie mnie ignorując.

Czuję się... czuję się, jakbym zrobiła coś nie tak.

Jest w złym humorze przeze mnie i czuję się za to odpowiedzialna. Nie zaspokoiłam jego potrzeb i dlatego jest zły. Nie postawił na swoim. Chciałam, aby to zrobił, ale nie tak. Przestraszyłam się, kiedy się wkurzył, ale nie tak, jak wtedy, kiedy myślałam, że chce mnie zranić. To to uczucie, gdy martwisz się o siebie, ponieważ ktoś, kogo wydajesz się lubić, nie odwzajemnia twojego uczucia.

- Chcesz zamówić coś za wynos?-
- Nie. - odpowiada znudzony i wyciąga telefon. Jak on może w ogóle udawać, że nic się nie stało?

Obrócił jedną z moich najgorszych nocy w najlepszą, ale teraz znowu jest źle. Jedyny sposób na to, abym mogła sprawić, żeby znowu był szczęśliwy to to, czy dam mu to, czego chce, ale to się nie stanie.

- Idę do łóżka. - mówię. - Dobranoc.

Nie ma nawet na tyle kultury, aby odpowiedzieć.

Idę spać tej nocy z uczuciem niezadowolenia i winy. Moje myślą są poplątane i erotyczne, mogłam zobaczyć jasność w jego oczach, ale wszystko, co on widział to to, co pokazywały mu jego oczy. Jak mogłam cokolwiek sobie o nim wyobrażać? Ale przede wszystkim, dlaczego?

Nie było między nami czegokolwiek romantycznego, wiem to. Nie chciałam tego od niego, nigdy nawet o tym nie pomyślałam i nadal nie chcę. Kiedy myślałam o pocałowaniu kogoś, zawsze wyobrażałam sobie, że będzie to moment pełen miłości i emocji. A jedyne co czułam to ekscytacja i dreszcze, jakby był przejażdżką kolejką górską. Ale teraz, kiedy ta jazda się skończyła i jedyne, co czuję to mdłości, chcę przejechać się jeszcze raz.

Harry jest jazda kolejną górską. Na początku czujesz strach i zaniepokojenie, bo wiesz, że to niebezpieczne, ale potem wsiadasz i jest to najbardziej niesamowite uczucie, jakiego kiedykolwiek doświadczyłaś i wiesz, że nic nie sprawi, że będziesz czuć się bardziej żywa. Ale potem jazda się kończy i masz zawroty głowy, mdłości i jesteś zagubiona, ale z jakiegoś pochrzanionego powodu chcesz wrócić do kolejki i zrobić to raz jeszcze.

~

Jest dwunasta w południe, kiedy Harry puka do moich drzwi i na szczęście już całkowicie obudzona oglądam telewizję. Zatrzymuję film i zarzucam kołdrę na kolana, aby się zakryć. - Wejść.

Ostrożnie otwiera drzwi, ale nie robi ani jednego kroku dalej, po prostu stoi w drzwiach. O co chodzi tym razem?

- Harley, posłuchaj mnie, - rozszerza nozdrza i ostro patrzy w moje szeroko otwarte oczy. - Nie powiesz nikomu o tym, co się wydarzyło.
Jestem cicho, kiedy przełykam ślinę. - Nie zamierzałam.

Chciałam powiedzieć Devon.

- Musisz mi to obiecać, - wchodzi. - ludzie nie mogą się dowiedzieć.
- Dlaczego? - pytam zaniepokojona. - Nie to, że chcę, aby się dowiedzieli, ale dlaczego to takie ważne, aby nikt się o tym nie dowiedział?
Zmęczony wywraca swoimi sfrustrowanymi oczami i w złości krzyżuje ręce na piersi. - A myślisz, że dlaczego, Harley? Chcesz być znana jako dziewczyna, która pieprzy swojego brata?
Klękam i niewinnie kręcę głową. - Przybranego brata. - poprawiam go. - I to był tylko pocałunek.
- Jak na razie tak. - przygryza wolną wargę i patrzy w podłogę. - Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz, nawet Devon. Nawet tym głupim rybom, które ci kupiłem... po prostu, musisz mi to obiecać.
Robię długą przerwę. - A jeśli tego nie zrobię?

Wkurzony przebiega palcami po włosach i niepewnie muska swoje zęby językiem. Ale potem zaczyna się cicho śmiać i kręcić głową, kierując się do drzwi.

- Jakby w ogóle mogli w to uwierzyć, - parska. - zapomnij co mówiłem.

Znowu zostałam zraniona. Sprawia, że czuję się taka bezwartościowa i to mnie zabija. Wie, co mi robi, a i tak dalej mnie niszczy.

~

Spałam głębokim snem do 23, moje ciało jest otoczone kocami, cała moja waga ciała leży na wygodnym materacu. Moje chrapanie było prawdopodobnie głośniejsze od klaksonu pociągowego, ale to nie tak, że jestem w takim dobrym nastroju, żeby się tym teraz przejmować.

Jedyne, co pamiętam to mój sen o wypadających zębach, gdy przebudziłam się przez ciche odgłosy, mam bardzo lekki sen. Pozostaję nieruchomo przez moje zmęczenie, jednak podejrzliwie częściowo otwieram oczy. Podłoga skrzypi co raz bliżej mnie z każdym krokiem pochodzącym od drzwi i w końcu odnajduję w sobie wystarczająco dużo siły, aby się odwrócić.

- O, rany. - fukam ze strachu, kiedy Harry siada na brzegu mojego łóżka, dłonie kładzie na kolanach, kiedy na mnie patrzy.
- Przysięgam, właśnie wszedłem. - przyznaje się.
Chowam twarz w cieniu, żeby nie pokazywać mojej okropnej skóry. - Dlaczego tutaj jesteś o jedenastej w nocy?
- Jest trzecia nad ranem. - mówi z uniesionymi brwiami.
- Naprawdę? - sapię. - Dlaczego tutaj jesteś?
Bawi się kciukami i z jakiegoś powodu przelotnie posyła mi błagający uśmiech. - Chcesz wyjść napić się ze mną kawy?
- Czy ty jesteś poważny? - jęczę i mocno ziewam. - Jeszcze kilka godzin temu nienawidziłeś mnie, a teraz chcesz napić się kawy?

Jedynie przytakuje poprzez kiwnięcie głową.

- J-ja... nie wiem, - wzdycham. - moi rodzice mnie zabiją, jeśli wyjdę o tej godzinie z domu.
- Nie będzie ich jeszcze przez kilka godzin, Harley. - odpowiada. - No dalej.
- Jaka restauracja jest otwarta o godzinie trzeciej nad ranem?
- Jest ich mnóstwo w Cardiff. - szepcze.
- Cardiff? - natychmiast kręcę głową. - Nie, to prawie godzinę drogi stąd.
- Więc gdzie chcesz pójść? - szepcze surowo. - Pójdę gdziekolwiek.
- Właściwie, dlaczego? - drżę, jednak odrzucam kolejny już koc na bok. - Harry, co się stało?-
- Kurwa, zapomnij. - spluwa i wstaje, aby się odwrócić, ale łapię go za dłoń.
- W porządku, pójdę z tobą. - otwieram szerzej oczy i również wstaję.
Jego twarz jest pozbawiona wyrazu, po prostu wzrusza obojętnie ramionami, kiedy wychodzi. - Spotkamy się na zewnątrz za pięć minut.

On jest szalony.

Właściwie to dlaczego wyciągam się z łóżka dla niego?

Staram się przestać ziewać, kiedy zakładam buty i płaszcz, pocierając dłońmi oczy, a potem schodzę na dół i zamykam drzwi frontowe. Harry stoi nieudolnie przy swoim motorze, jego włosy są zaczesane do tyłu dzięki jego silnej dłoni, ma na sobie czarne jeansy i pasujący płaszcz.

Pali papierosa, jego głowa przechyla się do tyłu w wydechem, dym wylewa się z jego ust jak lawa. Czuję tytoń, który drażni moje gardło, ale nie tracę czasu i siadam z tyłu jego motoru.

Owijam ręce wokół jego talii, gdy ten siada z przodu, ostrożnie zakłada kask i włącza silnik. Zacieśniam swój uścisk, gdy zaczyna cofać się z podjazdu, a potem gwałtownie rusza w drogę.

Głośno piszczę, ta prędkość mnie przeraża. Zimne powietrze uderza w moją skórę, kiedy przyspiesza jeszcze bardziej. Widzę kropelki połyskującego szronu na złowrogo wyglądających drzewach po naszej prawej stronie, a opuszczoną szkołę po lewej. Ta droga zawsze jest przerażająca nocą.

Zatrzymujemy się przy McDonald's, który na szczęście jest otwarty całą dobę. Trzęsę się na samą myśl zejścia z motoru, ale Harry klepie mnie po plecach, jakbym była szczeniakiem, który właśnie wyszedł  na pierwszy śnieg. Harry zamawia Latte i czarną kawę, ale ja jestem głodna jak wilk.

- Nic dzisiaj nie jadłam. - szepczę mu do ucha.
- Ja też. - odpowiada słabo.

Oh.

Nie ma tu żadnej super promocji albo pobliskiego sklepiku, gdzie mogłabym kupić sobie coś do jedzenia, więc będę musiała wytrzymać, z resztą nawet nie mam przy sobie pieniędzy.

- Nienawidzę waszego akcentu. - mówi powoli, kiedy bierze kawę i siada przy budce. Z zadowoleniem wygodnie siadam na ciepłym, skórzanym siedzeniu i biorę mały łyk swojej latte, kiedy Harry dopiero zaczyna mieszać swoją z grymasem na twarzy.
- Wszystko w porządku?
Kiwa. - Tak.
- Dlaczego lubisz pić kawę o trzeciej na ranem?
- Nie lubię. - wzrusza ramionami. - Ja po prostu... muszę się na chwilę wyciszyć.
- Przyjechałeś do McDonald's, żeby się wyciszyć? - marszczę brwi, rozglądając się po otoczeniu.

Nie myślałam o tym, jak o miejscu, w którym można poczuć się wolnym. Czerwone ściany są prawie jak przypomnienie o tym, jak życie potrafi być pełne przemocy, a przyprawiający o mdłości zapach smaru po oleju jest prawie, jak przypomnienie tego, jak dramatyczne potrafi być życie.

- Wychodziłaś kiedykolwiek z domu w środku nocy i czułaś się wtedy bardziej żywa? - prawie śmieje się z niedowierzaniem, kiedy to mówi. - Po prostu jest coś w tym chłodnym powietrzu, światłach miasta, ludziach zataczających się przed klubami nocnymi. No nie wiem, to miłe.
Powinnam być zła na niego za to, że wcześniej był taki okrutny, ale z jakiegoś powodu wybaczam mu to. - Nie wiem, jak to jest, ale brzmi świetnie.
- Przypomina mi to, kiedy miałem dwanaście lat i mój tata chciał, wiesz, obudzić mnie w środku nocy, żeby zaprotestować przeciw zanieczyszczaniu powietrza, - przewraca oczami i chichocze na własne słowa. - chciał dać mi jakieś cholernie idiotyczne transparenty, żebyśmy mogli pójść gdzieś do miasta i dołączyć do tej ogromnej grupy ludzi i po prostu- nie wiem, to było bardzo dawno temu.
- Protestowałeś przeciwko zanieczyszczaniu powietrza?
- On był takim jakby ekologiem, - parska. - przestaliśmy to robić, kiedy skończyłem czternaście lat, zaraz po tym dostał pierwszego- nie ważne-
- Nie, kontynuuj.
- Nic. - kręci głową.
Podnosi swoją kawę do ust i wącha przyjemny zapach przed wzięciem dużego łyku. - Uwielbiam czarną kawę. - mamrocze. - To przypomina mi o... Muszę przestać gadać o takich rzeczach. - śmieje się nieznacznie, ale mogę zobaczyć z nim ból.
- Coś nie tak?
- Dlaczego uważasz, że coś jest nie tak? - warczy. - Ja tylko- nie chcę o tym gadać-
- W takim razie dlaczego mówisz mi, gdzie poszedłeś ze swoim tatą, kiedy miałeś dwanaście lat? - podnoszę nieznacznie głos.
- Bo lubię o tym rozmawiać, okej? - osuwa się na swoim krześle i irytująco krzyżuje ręce.
- Po prostu powiedz mi, co się stało.

Nie odpowiada.

Dopijam resztę mojego latte i siadam z nim w ciszy. Nie wiem już, jak mam sobie z nim poradzić. Udaje takiego tajemniczego i w ten sposób gra w gierki z moim umysłem.

Mija dziesięć minut, zanim ponownie przemawia. - Jestem tu prawie miesiąc, a nikt z moich przyjaciół czy rodziny nie zadzwonił.

Czuję jego ból. Nie w możliwy do powiązania ból, ale po prostu trochę mnie to boli, wczuwam się w to, czego on doświadczył w życiu. Nie znam odpowiednich słów, aby coś powiedzieć.

- Może zgubili telefony.
Uśmiecha się ironicznie do siebie i kręci głową. - Wątpię w to.
- To musi być dla ciebie trudne. - szepczę.
- Mniej ludzi do kupowania prezentów na święta. - próbuje zażartować, ale sprawia wrażenie raczej chorego i przygnębionego.
- Nie łatwo z tobą żyć. To znaczy, bardzo często zmienia ci się humor wobec mnie i jestem pewna, że ja robię to samo- ale jesteś dość porządny. I jeśli mam być szczera, może po prostu wcześniej nie byłeś dla nich zbyt miły. - to nie brzmiało dobrze.
- Jestem niezłym kretynem. - wywraca oczami. - Nawet nie wiem, czy moi przyjaciele tutaj mnie lubią. Jedyne, co robię to narzekam na przypadkowe gówna.
- To przestań narzekać. - sugeruję.
- Dzięki.
- Nikt nie lubi ludzi, który tylko narzekają. - ziewam lekko. - Ja ciągle narzekam i mnie też nikt nie lubi.
- Może moglibyśmy ponarzekać razem. - próbuje schować swój delikatny uśmiech, kiedy utrzymuje wzrok w pustym kubku po kawie.
- W takim razie ponarzekajmy o tym, jak głodna jestem. - jęczę i pochylam się na skórzanym siedzeniu, rozciągając się zmęczona.
Wydaje zirytowane westchnienie i wyciąga portfel. - Chcesz coś?
- Ojej, tak, - uśmiecham się i zamykam oczy. - poproszę paluszki serowe i duże frytki.
- Poproszę pauszki seowe i duże frytki. - powtarza z moim akcentem.
_________________________________________________________

Moje serce rośnie, kiedy czytam wasze komentarze. <3 coś pięknego! 

Dziękuje Wam bardzo kochane!



PS. OMG, słyszałyście/widziałyście tą "przeróbkę"?! Zakochałam się! No controoool!


+ 12 komentarzy i nowy rozdział. :)

13 komentarzy:

  1. Kocham ! Ludzie komentujcie! ✌<3

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaa to opowiadanie jest świetne!!xxx
    I wgl .. kurde idk co powinnam napisać xD

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja pierdziele. To ff jest mocno zjebane ale ja je kocham rak bardzo. Dajcie mi więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek czytałam tak O.o
    HOT HOT HOT.
    Ale co jest z tym Harrym? Nie dostał tego co oczekiwał od Harley i stał się takim dupkiem, że po prostu myślałam, że pójdę do niego i mu przywalę. Normalnie ugh!
    Czekam tylko aż Harry w końcu się otworzy przed Harley i przestanie ją tak miotać i wykorzystywać. To aż tak dużo? ;s
    Ale ciągle z niecierpliwością czekam na następnym rozdział i czekam, aby wszystko ułożyło się po mojej myśli. -.^
    Słyszałam tę piosenkę! Jest świetna, wpada w ucho ;)
    Pozdrawiam cieplutko,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Mija dziesięć minut, zanim ponownie przemawia. - Jestem tu prawie miesiąc, a nikt z moich przyjaciół czy rodziny nie zadzwonił."
    Miałam łzy w oczach jak to czytałam :( *sad gurl*
    Ale i tak jak zwykle świetny ♡
    XOXO Sara

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyno dziś złapałaś mnie za serce tym rozdziałem. Fakt, że Harry bywa strasznym dupkiem wobec Harley jest już znany, tylko zastanawiam się z czego to wynika. Doprawdy nie mogę się doczekać następnego. Pozdr. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. O Jezu jak ja uwielbiam to fanfiction !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg Harry xD gorzej od baby :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże, matulu i jezuniu XD
    Chcę, nie, potrzebuję następnego rozdziału <3
    Świetny x

    OdpowiedzUsuń
  10. Merci, że jesteś tuuu! xd
    Wspaniały x

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak bardzo dziękuję, że to tłumaczysz! ♡
    Jak zwykle bardzo dobry :)
    Wyczekuję następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wczoraj wieczorem przyjaciółka pokazała mi tego bloga...no i ZAKOCHAŁAM SIĘ!
    Zarwałam noc, żeby go czytać! <3
    Harley i Harry idk co napisać xD
    PO PROSTU BOSKI XX

    OdpowiedzUsuń