wtorek, 9 czerwca 2015

Chapter 18.


- Te paluszki serowe są naprawdę dobre.

Patrzy swoimi wielkimi, intensywnymi oczami w moje- jego uśmieszek przechodzi w cienką linię, a potem wydyma pełne wargi. Jem swój ostatni posiłek o czwartej nad ranem, czując, jak moje powieki robią się szczególnie ciężkie.

Harry opiera się leniwie plecami o oparcie krzesła, jego długie nogi rozciągają się pod stołem, i kiedy biorę kilka ostatnich gryzów mojego posiłku do buzi, jego brwi unoszą się w górę. Jego głowa odchyla się do tyłu razem z moją poruszającą się szczęką, w końcu przełykając ostatnią frytkę.

- Unosisz brwi po każdym gryzie, który biorę i kiwasz głową za każdym razem, kiedy przeżuwam. Nie rozumiem, dlaczego to robisz. - niepewnie marszczę brwi przed nieznacznym uśmiechnięciem się, nie jestem pewna, czy powinnam czuć się przedrzeźniana, czy wspierana.
Kąciki jego ust ponownie unoszą się, odpowiada z delikatnym śmiechem. - Nie wiem, co robię, kiedy na ciebie patrzę. Jest czwarta nad ranem.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie.
Uśmiecham się uspokajająco, ale spotykam się z jego podejrzliwością, kiedy czeka na moje ciekawskie pytanie. - Skąd masz te pieniądze? To znaczy, niedawno kupiłeś motocykl.
Prycha z zakłopotaniem przed zerknięciem w lewo. - Mam mnóstwo pieniędzy... z renty po moim ojcu. Są przechowywane na koncie bankowym.

Nie wydaje się być pewien swojej odpowiedzi, prawie się waha.

Ale wierzę mu.

- Przepraszam. - mamroczę. - Nie powinnam była pytać.
- W porządku. - szepcze, jakby do siebie. - To co, jesteśmy gotowi do drogi?
Mierzę wzrokiem otoczenie, niepewnie kiwając głową i ostrożnie wstaję. - Jestem gotowa.

Odkładam moją tacę na bok, ale Harry łapie mnie za rękę, żeby szybciej wyprowadzić nas na zewnątrz. Chciałam tylko po sobie posprzątać, ale najwidoczniej Harry chciał już wyjść.

Wychodzimy na zewnątrz i pędzimy do jego motoru, ale nagle Harry zatrzymuje się, jego szeroko otwarte oczy wpatrują się w moje, widoczne jest w nich pożądanie. Uśmiecha się wciąż na mnie patrząc, mimo, że na dworze jest lodowato. Moje nogi Bambi ślizgają się na oblodzonym betonie, walcząc o to, aby stanąć prosto.

W końcu zwracam mu uwagę. - Czy mam coś na twarzy?
Przygryza dolną wargę i burczy na gorzką rzeczywistość podczas powolnego kręcenia głową, jego oczy są pełne koncentracji. - Nagle sobie coś uświadomiłem.
- Oh, - niewinnie szepczę, nie wiedząc, jak poprawnie odpowiedzieć. - co sobie uświadomiłeś?
Rozszerza nozdrza i spogląda w górę, na jego twarzy formuje się uśmieszek, gdy waha się nad swoimi słowami. Ale potem spuszcza wzrok pełen pewności siebie wprost na mnie. - Byłem twoim pierwszym pocałunkiem.
- Nie, - bronię się i chwiejnie robię krok w tył. - nie byłeś, był nim Clyde.
- To przecież nie był prawdziwy pocałunek, prawda? - wzrusza ramionami i uśmiecha się szelmowsko do siebie. - Byłem twoim pierwszym pocałunkiem z języczkiem. I naprawdę podobało ci się to.
- To jest już lekka przesada. - panikuję, nie chcąc wyjawić potwornej prawdy. Bardzo mi się to podobało, ale jeśli się przyznam, to tylko pozwoli mu wygrać.
- Zdecydowanie podobało ci się to. I wiem jaka jesteś- teraz będziesz chciała zapomnieć o tym, co się w ogóle wydarzyło, ale potem, tydzień później, zrobimy dokładnie to samo, tyle, że z mniejszą ilością ubrań. - chichocze do siebie, przygryzając swoją pełną wargę, a następnie wydyma usta na mnie. Uwielbiam jego usta.
W końcu odzywam się, po chwilowym straceniu oddechu. - To poniżające i obraźliwe. Tylko dlatego, że spędzasz dużo czasu w... sypialni, nie oznacza, że pozwolę ci zrobić to ze mną. To znaczy, nie możesz znaleźć sobie kogoś innego, z kim mógłbyś to robić? - błagalnie pytam, ale z jakiegoś powodu nie chcę, aby zamienił mnie na kogoś innego.
- Ale ja chcę ciebie. - marszczy brwi. - Ty jesteś tym, czego chcę.
Mam ochotę się uśmiechnąć, ale pozostaję sceptyczna. - Naprawdę?
- Tak, ale nie bierz tego za komplement. - wywraca oczami i natychmiast wyciąga papierosy z kieszeni. - Kiedy cię zobaczyłem, moje serce ani nie zatrzymało się, ani nie zaparłaś mi tchu w piersiach. Podoba mi się to, jak religijna i cnotliwa jesteś, to daje ci taką niewinność i właśnie TO sprawia, że naprawdę mam ochotę to zniszczyć.
Szybko bierze papierosa do ust i zapala odurzającą końcówkę. Czuję się nieco wstrząśnięta. - Ale dlaczego?
Wypuszcza powietrze, a śmiercionośny dym wylewa się z jego czerwonych warg i wije się wokół naszej dwójki. - Ponieważ ja niszczę ludzi, Harley. Za każdym razem, kiedy wiążę się z dziewczynami, które lubię, kompletnie je rujnuję, ponieważ pragnę ich z jednego powodu - ich charakteru. Nigdy nie spotkałem dziewczyny tak podobnej do ciebie- więc to byłaby przyjemność zrujnować tak niewinną, wierzącą dziewczynę.

Czuję się tak, jakby zabrał mi oddech, albo jakby Bóg mi go odebrał, instruując, żebym nie odpłacała mu się na jego dominujące słowa. Ale potem biorę głęboki wdech i odzyskuję głos.

- Co sprawia, że je rujnujesz? Czy to... seks? - na mojej twarzy pojawia się grymas przez błędne rozumienie, owijam się rękoma z zimna.
Pozostaje cicho przez parę sekund. Również splata ręce, biodrami opierając się o motor, sceptycznie śledzi swoje wargi koniuszkami palców. - Ch-chyba tak. Czasami znajduję dziewczynę, którą naprawdę lubię- jest gorąca, ale całkowicie inna ode mnie. Jeśli mam polubić dziewczynę, to musi być kompletnym przeciwieństwem tego, kim jestem ja. A potem... uprawiamy seks, cały czas- każdego ranka, każdego wieczora- i po prostu, tak bardzo to uwielbiam przez to, że jesteśmy zupełnie różni.
Milknie na chwilę, kiedy uśmiecha się do samego siebie, jego wzrok jest skierowany w ziemię, ale nagle wypuszcza powietrze, a jego uśmiech natychmiast znika. - A potem one po prostu zmieniają się.
- Że co?
- Chcą palić, chcą robić sobie tatuaże, zaczynają błagać mnie o seks. One po prostu... zmieniają się we mnie i nienawidzę tego. Potem rodzice wykopują je z domu, one olewają szkołę, i to przez to, że je zniszczyłem.
Wybałuszam na niego oczy w szoku. - Może zmieniają się w ciebie, ponieważ jesteś manipulatorem. Jesteś... d-d-dupkiem.
Jego oczy również wybałuszają się ze zdziwienia. - Co?
- Nie zachowuj się tak, jakbyś wiedział, że mnie zniszczysz, ponieważ nie zrobisz tego. - milknę po powiedzeniu tego.
Po moich słowach nieznacznie kaszle, jego usta wykręcają się przebiegły uśmiech. - Zmasakruję cię. Psychicznie, emocjonalnie... seksualnie.
- Nigdy tego nie zrobisz. Nie, to się nigdy nie wydarzy. Jestem czystą-
- Wiesz, - Harry śmieje się do siebie, wskazując na moją twarz. - jesteś takim typem inności, którego nigdy nie chciałbym zniszczyć. Nie mam pojęcia, dlaczego czuję do ciebie taki pociąg.

On czuje pociąg do mnie?

Delikatnie przebiegam palcami po włosach i on robi robi to samo. - Może pociągają cię twoje
przeciwieństwa, ponieważ nienawidzisz siebie za bycie takim bezczelnym gościem.
- Nienawidzę siebie za bycie bezczelnym? - szeroko się uśmiecha. - Trochę zaprzeczenie, nie sądzisz?
- To oksymoron.
- Ty jesteś oksymoron. - mówi dziecinnie, powodując, że chichoczę nieznacznie na tak nieciekawy temat.
Dygoczę przez mroźne powietrze, wzdychając gwałtownie, bez celu gapiąc się na jego usta. - Możemy już jechać?

Wywraca oczami i kiwa, a potem delikatnie kopie nóżkę od motoru, znajdującą się przy kole. Czeka na moją obecność za nim, gdy ostrożnie siadam na małej przestrzeni, którą mi pozostawił. Delikatnie owijam ramiona jego mocny brzucha, pozwalając uciec małemu westchnieniu z moich suchych ust, kiedy trącam czołem o jego plecy.

Szybko wyjeżdżamy z parkingu i błyskawicznie pędzimy wzdłuż drogi, jak gdybyśmy byli na nigdy niekończącym się wyścigu. Bezpiecznie zacieśniam swój uścisk wokół niego, na uczucie przypływu bombardującego mnie mroźnego powietrza. Dojeżdżamy do domu dziesięć minut później, szczękam zębami, a moje nogi są zdrętwiałe przez napór z silnika pode mną.

Nie rozumiem intencji Harry'ego. Boi się mnie zrujnować, ale jednocześnie liczy na to. Jakbym była koniem, a on obstawia na mnie, bo wie, że zgarnie pieniądze. Nie zamierzam pozwolić mu mówić mi, co zamierza mi zrobić, bo to oznaczałoby moje niszczenie. Nic o mnie nie wie; i się nie dowie. Harry nie dostanie żadnej części mnie.

Oboje pędzimy do środka, moje nogi natychmiast niosą mnie na górę do mojego pokoju. Czuję dużą dłoń Harry'ego łapiącą moją, gdy jestem już w drzwiach, a potem ciągnie mnie w tył do niego. Przyciska moje plecy do zimnej ściany, jego klatka piersiowa ociera się o moją, gdy podnoszę wzrok i wpatruję się w niego ze strachem.

- Pocałuj mnie, Halrey, no dalej.
Rozpaczliwie kręcę głową, kiedy przestraszona wykrztuszam kilka pisków. - N-nie.
Wywraca oczami i niecierpliwie wpatruje się na mnie. - Więc pozwól mi pocałować ciebie.
- Nie. - oświadczam pewna siebie, powodując, że podnosi brwi ze zdziwienia.
- Chcesz, abym całował twoją szyję, Harley? Chcesz poczuć moje usta i język ssające twoją skórę? Chciałabyś, abym zostawił ślad na twojej pięknej skórze, byś mogła wszystkim powiedzieć, że to ja ci to zrobiłem?

Jestem oniemiała, na uczucie bólu w miejscu, w którym nigdy przedtem nie pomyślałabym, że może boleć. Rozchylam usta, chcąc coś powiedzieć, ale zachwycające intensywne spojrzenie powoduje, że powoli przytakuję skinieniem głowy.

- Nie mogę się doczekać, kiedy cię zepsuję.

Jego mokre usta obniżają się do mojej szyi, zwlekając ze swoimi wargami, kiedy jego zęby muskają moją skórę niczym ostrze. Jego usta koją moją gorącą skórę, muskając nimi mój obojczyk przed złożeniem na nim pełnego pocałunku.

Jego usta cmokają z każdym pozostawionym na mnie pocałunkiem- językiem zwilża moją szyję i przenosi usta pod mojego ucho, skubiąc zębami przekornie za jego płatek. Jęknęłam nieskładnie, mój słaby oddech drży na jego dotyk. W końcu wycofuje się, wycierając swoje mokre usta.

Patrzy w dół na miejsce, które poprzednio całował. - To powinno zostawić ślad.
- Ja-ja-
- Zastanawiam się, czy kiedykolwiek wpłyniesz na mnie tak, jak ja na ciebie? - żartobliwie z zastanowieniem wydyma wargi.
- Może. - wyszeptuję nieostrożnie.
Nagle zdejmuje płaszcz, zostawiając swoje ręce i szyję nagie. - Chcesz się dowiedzieć?
Natychmiast ostrożnie kręcę głową, robiąc krok w tył do mojej sypialni. - N-nie, nie wiedziałabym, co mam robić.
- Użyj swoich ust, jakby wsysały się w coś naprawdę słodkiego. Jestem schłodzonym jabłkiem, jestem twoim schłodzonym jabłkiem.
Chichoczę do siebie lekko, gdy ten patrzy na mnie zmieszany. - Idę do łóżka. Jest naprawdę późno.

Zostawiam go stojącego tam, gdy ja pochłaniam się w swoich kocach, od razu zasypiając. Cieszę się, że Harry ma wystarczająco szacunku, aby nie podążać za mną do łóżka.

~

Jest jedenasta rano, kiedy się budzę, natychmiast wskakując pod prysznic i ubierając się. Rzucam okiem na lustro i odnajduję malinkę, którą ostatniej nocy zrobił mi Harry. Jest duża, czerwona i zaczyna robić się zauważalna. Jestem zła, że naznacza mnie w ten sposób, to właśnie sprawia, że mam ochotę się na nim zemścić.

Okazuje się, że jestem jedyną osobą, która wstała, kiedy przechadzam się cicho do kuchni, znajdując schłodzone jabłko i odgryzam jego kawałek. Zasysam sok, który wyciekł, okrążając językiem w okół jabłka i oblizując palce przed wzięciem kolejnego gryza. Dopiero teraz uświadamiam sobie, jakie seksualne jest to jedzenie jabłka.

Nie sądzę, aby Harry lubił ten cały 'odgryzienie kawałka z tego' punkt widzenia.

Kończę jeść jabłko, a potem wyrzucam ogryzek do śmieci, bez celu stając przy blacie. Słyszę kroki podążające do kuchni i chwilę później pojawia się Harry, wywołując u mnie niewinne sapnięcie.

Ostatnia noc wciąż jest taka nierealna.

Chciałam, abyśmy... Chciałam go w sposób, w jaki nie potrafię wytłumaczyć. Czy to grzech, aby lubić chłopaka fizycznie, a nie emocjonalnie?

Kiedy przechodzi obok mnie, wyciągam rękę, aby przyciągnąć jego uwagę, ale zamiast tego, łapię jego rękę. Zatrzymuje się w porę i powoli odwraca twarzą do mnie ze skupioną miną- jego wzrok nasila się.

Przyciska swój tors do mojej klatki piersiowej, jego oddech znajduje się na moim czole. Wygląda tak dobrze rano, sposób, w jaki jego włosy lekko sterczą oraz jak jego duże jeszcze zaspane oczy wyglądają teraz na pełne zmartwienia.

- Harley, - szepcze. - co się dzieje?

Normalnie oparłabym ręce na jego klatce piersiowej na znak dla, aby się odsunął, ale zamiast tego dla uspokojenia kładę tam swoje dłonie. Wpatruję się w jego cudowne oczy w lekkim oszołomieniu, sama czując lekką presję.

- N-nic. - jąkam się. - Ja tylko...

Pochylam się ustami ku jego szyi, czuję, jakbym była w transie, jestem przez niego kompletnie oniemiała. Bierze gwałtowny wdech na mój dotyk, a jego ręce obniżają się do mojego krzyża (niższej części pleców. :)), przyciągając mnie jeszcze bliżej. Zasysam mocno jego skórę, jakbym wysysała trujący jad z rany. Mruczy pod nosem, kiedy to robię, dźwięk jego głosu przyciąga mnie do niego.

Odchylam się ostrożnie, sprawdzając jego wyraz twarzy szukam jakiegokolwiek znaku. Zakłada swój znajomy uśmieszek i marszczy brwi.

- Urocze.

____________________________________________________

Zaczęła mi się sesja, a do tego znowu jestem chora, dlatego tłumaczenie jest takie, a nie inne, wybaczcie. :(


+ Porozmawiajmy o tym, jak 1D byli w Walii w ostatni weekend i Harry parodiował walijski akcent. Z jakiegoś powodu ludzie w Walii na przytulanie mówią "cwtch" (klik), a Harry w Cardiff ciągle mówił "give person next to you to hug" (przytul osobę stojącą obok ciebie), ale potem powiedział "NO WAIT GIVE THEM A CWTCH" (nie, chwila, cwtch ją. XD) i powtarzał słowo "cwtch", prawie umarłam ze śmiechu słuchając tego, a potem, jak mówił z tym akcentem, to przypomniało mi się, jak Harry naśladował wszystko, co powiedziała Harley swoim akcentem we wcześniejszych rozdziałach. Przypomniało mi się też, kiedy 1D było w Children In Need (czy ten dzień z czerwonymi nosami, nie pamiętam. :c) i tam była własnie jakaś Walijka, która przeprowadzała z nimi wywiad i Harry do niej "wow you are so welsh... so welsh" (wow, jesteś bardzo walijska... bardzo walijska ??? czy coś. XD). Przepraszam, że o tym piszę, ale to takie zabawne, że kiedykolwiek jest w towarzystwie kogoś z Walii, Harry tak się z tego nabija i mówi, jak oni. :D

nagranie <---- słyszycie to? xd


+ 15 komentarzy i nowy rozdział! 
Dacie radę? Wierzę w was! :*

19 komentarzy:

  1. Tak Hay pokaż mu na co cię stać!xD
    Świetny x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze więcej!
    HOT HOT HOT!
    Pisałam to już ostatnio, ale jak ja kocham te namiętne scenki! To tylko całowanie, a co będzie później? O.O
    No Harley robi się grzeszna. A w Harrym to się normalnie zakochałam -.^ To jest chyba mój ulubiony rozdział.
    Dzisiaj krótko, niestety leń ;s
    Czekam na następny,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś wspaniała pomimo choroby i sesji że to przetłumaczyłaś. Harry i Harley są świetni i zaryzykowałabym stwierdzenia uroczy. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże uwielbiam to :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. Te opowiadanie jest swietne. Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. "Zasysam sok, który wyciekł, okrążając językiem w okół jabłka i oblizując palce przed wzięciem kolejnego gryza."
    Mrr XDDD
    Wspaniały jak zawsze!
    Strasznie Ci dziękuję, że to tłumaczysz ♡
    XOXO Sara

    OdpowiedzUsuń
  7. chcę więcej tego aw xdddd

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem głodna tego bloga, muahahaha XDD
    Boski xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuu, ale się porobiło *zaskoczona (i trochę przerażona) mina* XD
    Harry i Harley są tacy słodcy!
    Czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam, kocham i idk co napisać XD <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że Harley już nie jest taką swiętoszką XD
    Jak on ją przedrzeźnia to jest takie suodkie ♡
    To teraz pozostaje czekać na następny, komentujcie ludzie!

    OdpowiedzUsuń
  12. "You sit there stone-faced, as if I'm not here
    Can't you see that I've been crying?
    I didn't know you'd be insane
    Dreams can be so deceiving"
    To opisuje to całkowicie ��

    OdpowiedzUsuń
  13. Love love morelove xdd
    Cudowny x

    OdpowiedzUsuń