piątek, 8 maja 2015

Chapter 12.

- Skarbie, jesteś tam?
Moje usta drżą. Moje ciężko oddychające ciało wpada w podejrzenia przez głęboki, uwodzicielski głos. - P-przepraszam?
- Pomyłka, mała? - młody, urzekający mężczyzna odzywa się poważnie.
- Uh, j-ja nie wiem. Przepraszam, myślę, że powinnam iść. - szepczę przerażona do telefonu, ale pochłania mnie nieznajomy dźwięk jego mruczenia pod nosem.
- Cóż, daj mi trochę czasu, abym zmienił twoje zdanie. Jak masz na imię, kochanie? Skąd masz ten numer?
- Uh, - wzdycham po raz dwudziesty w przeciągu ostatnich dziesięciu sekund. - M-mam na imię Harley. Znalazłam twój numer zapisany-

Od razu się rozłącza.

Odkładam telefon zawiedziona i zaniepokojona, moje piwne oczy są wielkie jak księżyc. Co u licha? Ze złością ponownie wybieram numer, ale nikt nie odbiera.

To było wredne. Czy dźwięk mojego imienia był tak odrażający, że aż musiał się rozłączyć? Jestem zbulwersowana. Zadzwonię do niego z mojego domowego telefonu.

Dzwoni przez dziesięć sekund przed odebraniem. - Cześć, skarbie. Co to będzie?
- Wszystkie telefony odbierasz w ten sposób? - podejrzliwie zwężam brwi.
- Boże, uh- - głos natychmiast staje się głębszy. - Możesz przestać do mnie dzwonić? Nie wiem, kim jesteś-
- Więc może znasz mojego przyrodniego brata Harry'ego? On miał twój numer. Oh, kurcze- nie mów mu, że ci to powiedziałam. Pomyśli, że go prześladuję albo coś. Mniejsza o to-
- Nic mu nie powiem pod warunkiem, że się po prostu rozłączysz i nigdy więcej nie zadzwonisz. - jego głos jest ostry i mocny.
- Ale, kim jesteś? Jesteś dobrym człowiekiem, prawda? Nie wpędzisz go w kłopoty? - pytam zaciekawiona przez moją siostrzaną, opiekuńczą naturę.
Nastąpiła krótka cisza, słychać jakby ciężki oddech po drugiej stronie telefonu. - Dlaczego cię to tak obchodzi, czy wpędzę go w kłopoty, czy nie?
Jestem zdziwiona na jego odpowiedź. Zaciskam moje pulchne wargi głęboko niezdecydowana, moja wewnętrzna uczciwość rumieni się. - Ponieważ... On potrzebuje troskliwej, kochającej opieki. Chce dojść do siebie, ponieważ miał złą przeszłość, a ja po prostu chcę, żeby mu to wyszło. Nie wiem. Nie potrzebuje jeszcze więcej złych przyjaciół.
- Jakiego rodzaju złych przyjaciół ma?
- Eugh, Amber. Nie jest zbyt miłym człowiekiem. - odpowiadam szczerze.
- W takim razie, jakiego rodzaju człowiekiem jesteś ty? - w końcu słyszę chrapliwy śmiech, sprawiający, że lekko się uśmiecham.
- Mam nadzieję, że dobrym. Ludzie nie są sympatyczni, ale nigdy nie byłabym dla nich niemiła, dopóki się nie zdenerwuję. Co cię to obchodzi?
Kolejna pauza. - Może potrzebujesz jakieś troskliwej, kochającej opieki.
- Nie prawda. Otrzymuję jej wiele od moich rodziców. Są najlepszymi ludźmi na świecie, dają mi wszystko. - mówię uczciwie z uśmiechem, wracając do nich myślami. Oni są naprawdę świetni.
- Więc, powiedz mi, Harley. Co twoi rodzice sądzą o Harry'm? - bełkocze zaciekawiony do telefonu, sprawiając, że krótko wzdycham w zamyśleniu.
- Wydaje mi się, że go lubią. Nie wiem, on nie mówi zbyt wiele. Jest Ateistą, ale nie sądzę, aby to był powód, dla którego miałoby się kogoś nie lubić.
- Czemu?
- Ponieważ... Każdy ma prawo wierzyć w to, co chce. A jeśli on nie wierzy w Boga to chyba... Po prostu muszę z tym żyć. - mamroczę i rozpaczliwie wzruszam do siebie ramionami, zastanawiając się, czy istnieje jakaś droga, do której mogłabym przekonywać Harry'ego, aby nawrócił się do Boga bez bycia twardym. Wydaje mi się, że będę musiała o tym trochę pomyśleć, zanim zacznę z nim o tym rozmawiać.
- Sprytna odpowiedź.
- Więc, kim ty jesteś?
- Nie powiem ci, skarbie, ponieważ to nie powinno mieć znaczenia. - wyszeptuje, a ja mogę sobie wyobrazić, jak jego nieznana mi twarz uśmiecha się.
- Nie nazywaj mnie tak, nawet się nie znamy.
- Przepraszam, rozmawianie przez ten telefon wprawia w złe nałogi.
- Hę?
Śmieje się żartobliwie. - Mniejsza z tym, Harley. Więc, powiedz mi coś o sobie. Moim zamiarem jest, aby utrzymać tę rozmowę przez długi czas.
- Dlaczego?
- Ponieważ chcę z tobą rozmawiać. - szepcze.
- Kłamiesz. Nikt nie chce ze mną rozmawiać. - nie chciałam, żeby to zabrzmiało aż tak żałośnie.
- Aw, kochanie. A co z Harry'm? Nie chce z tobą w ogóle rozmawiać? - pyta marudnym, rozbawionym głosem. Chwytam zakręcony kabel od słuchawki telefonu, okręcając palca w okół niego w oczekiwaniu.
- Sprawia, że jestem zaniepokojona, więc większość naszych rozmów jest krótkich i składają się z kłótni albo z tego, jak się denerwuje. - wyznaję szczerze lekko marszcząc przy tym brwi. On wkrada się do mojej głowy za często.
- Dlaczego sprawia, że jesteś zaniepokojona. Przecież, ja- on nie może być aż taki zły?
Tylko kręcę głową. - Jest dwa lata starszy ode mnie. Wydaje się być taki dojrzały, więc... Nie chcę wchodzić w to-
- Aw, skarbie, uwielbiam słuchać twoje głosu. Nie możesz mi po prostu powiedzieć? - mruczy.
Ciężko przełykam, biorąc łagodny wdech przed lekkim podniesieniem swojego głosu. - Bardzo często wychodzi ze swoimi przyjaciółmi, a to sprawia, że czuję się, jakbym była nudna. To znaczy, ledwo co ze mną rozmawia. Nic na to nie poradzę, ale wydaje mi się, że mnie nienawidzi albo coś.
- Nie nienawidzi cię.
- Naprawdę? - uśmiecham się. - Powiedział ci to? Co jeszcze mówił ci o mnie?
- On myśli, że... Dobra, będę szczery. On myśli, że jesteś dość słodka. Ale, nie zrozum mnie źle- sądzi, że jesteś słodka w siostrzany sposób, rozumiesz mnie?
- Oh, wow. - rumienię się. - Naprawdę?
- No tak, uh, powiedział mi.
Czerwienię się. Moja twarz zrobiła się szkarłatnoczerwona i nie mogę nic na to poradzić. - Cóż, ja sądzę, że on jest... sądzę, że on jest... słodki.
- Poczekaj chwilę- słodki? Ja- on nie jest słodki.
- Kupił mi nowe rybki, żeby zastąpiły mi moje poprzednie. To naprawdę słodkie. Udaje twardego, ale jest dość miły.
- To nie prawda.
- Czemu? Poza tym, jak masz na imię? Przepraszam, jedyne, co robię to gadam o Harry'm. - śmieję się nerwowo, drapiąc niezręcznie bok głowy, kiedy czekam na odpowiedź.
- Mam na imię... Danny. Tak, uh, hej, muszę lecieć. Pogadamy później, cześć. - po tych słowach natychmiast rozłącza się, zostawiając mnie totalnie zieloną na to, kim Danny jest. Nie będę pytać o niego Harry'ego, bo wtedy dowiedziałby się, że wtykam nos w jego sprawy.

Biorę prysznic i przebieram się w piżamę, jestem gotowa do łóżka. Ale nie jestem jeszcze w ogóle zmęczona, powinnam powtórzyć kilka tematów. Nie śpię od pół godziny, przeglądając książki z wykończonym umysłem. Decyduję, że może powinnam pójść spać po tym wszystkim.

Ryczący silnik wybucha na zewnątrz, sprawiając, że błyskawicznie wyskakuję z mojego podwójnego łóżka i drżę ze strachu. Stoję nieruchomo przez chwilę, zastanawiając się, czy powinnam sprawdzić, skąd dokładnie ten odgłos dochodzi. Harry wrócił?

Rzucam okiem przez okno i ku mojemu zdziwieniu, na zewnątrz stoi zaparkowany stary motor. Marszczę brwi w zmieszaniu, widząc ciemną postać spadającą z niego, a potem wchodzącą do naszego domu. Jedynie minutę później ciężkie kroki wmaszerowują po schodach, sprawiając, że ostrożnie wychylam głowę przez drzwi. Harry pospiesznie pokonuje swoją drogę na górę, jego wyraz twarzy ukazuje obojętność.

- H-hej. - jąkam się ze zdenerwowania.
Przez moment patrzy na mnie, a potem wciąga powietrze i spuszcza głowę, w takiej pozycji pozostając. - Cześć. - szepcze.
- Masz motor? - pytam z ciekawości.
Przenosi rękę za plecy, aby podrapać tył swojego ramienia, ukazując swoje włosy pod pachami. - Uh, tak. Ojciec Clyde'a ma warsztat, zapłaciłem za to tylko stówę.
- Czy- czy to nie jest niebezpieczne? - odzwierciedlam jego czynność i też drapię swoje ramię. Jestem okropna w rozmowach towarzyskich.
Podnosi koniuszki palców, aby potrzeć swój podbródek i spokojnie kręci głową. - Kiedyś jeździłem cały czas.
Kładę dłoń pod swoimi ustami, niepewnie kiwając ze zrozumieniem. - Cóż, masz kask, prawda?
Również kiwa, przebiegając ręką po włosach. A ja pociągam palcami za poplątane fale na mojej głowie. - Tak, nie martw się.
W końcu krzyżuję ręce na piersi przez gęstą ciszę, przygryzając niezręcznie wargę, gdy ten stoi naprzeciw mnie. - Dobranoc.
On też krzyżuje ręce i pociąga zębami za swoją dolną wargę. - Dobranoc. - wyszeptuje i wraz z tym obraca się i wchodzi do swojego pokoju.

                                       ~


Dziś jest dzień, w którym pójdę kupić sukienkę. Prawdopodobnie tego dnia będę tylko gapić się w lustro z masą różnych sukienek i jednocześnie nienawidzić każdej z niej.

Spotykam Devon na zewnątrz w południe, na szczęście jest wcześniej. - Hej, jak długo tu jesteś?
- Jakoś dziesięć minut. Za bardzo boję się robić zakupy sama, tam jest sporo ludzi z naszej szkoły.
Zamierzam być pewna siebie. - Będzie dobrze. Po prostu szukamy sukienki, nic więcej.

Rozglądamy się i sprawdzamy przeróżne dziwne kolory i materiały, nie znajdując tego odpowiedniego. Chwytam blado fioletową sukienkę, która przyciągnęła mój wzrok, Devon znalazła dla siebie inną w odcieniu głębokiego różu. A potem biegniemy do przebieralni.

- Nie mogę uwierzyć, że idę z Clyde'm Miller'em. To znaczy, Clyde Miller. Jest taki... uroczy.
Devon zachęcająco mruczy pod nosem zgadzając się. - Przypuszczam, że jest okej. Nie rozmawiałam z nim za bardzo. Sądziłam, że będziesz bardziej zainteresowana innymi chłopakami z drużyny rugby albo coś takiego. Clyde jest po prostu... no nie wiem, inny.
- Jest piękny.
- Jest zły. Na przykład, wpada w poważne kłopoty.
Marszczę brwi i szybko przebieram się w moją sukienkę. - Jest po prostu nierozumiany. Jest naprawdę świetnym chłopakiem, po prostu musisz dać mu szansę.
- On pali różne rzeczy, Harley. Nielegalne rzeczy.
- To nie prawda. - natychmiast go bronię.
- Moja siostra opiekuje się jego młodszym bratem. Mówiła mi, że widuje Clyde'a ciągle... 'zjaranego'.
- To kłamstwo. Kupił sobie mieszkanie.
- Tak, tylko, że tydzień temu-
- Nie będę o tym rozmawiać. Clyde jest dobrym człowiekiem, wiem, że nie robiłby takich rzeczy. - wiem, że jest dobry, ale dlaczego ona tego nie wie?
- Harley, nie mówię tego dlatego, że jestem zazdrosna... Ale... wiesz, Clyde? Nie uważasz, że on może, no nie wiem, bawić się tobą?
Moje serce się łamie. - Devon, dlaczego tak mówisz?
- Bo on nigdy nie pokazywał żadnego zainteresowania tobą, do teraz. Nie łapię tego.
Kręcę głową do samej siebie, mocno pociągając nosem. - On mnie lubi. Jesteś zazdrosna.
- Harley, nie jestem-
- Jesteś. Jesteś zazdrosna, że ja naprawdę mam partnera, a ciebie nikt nie zaprosił. To nie moja wina, że nikt nie chce z tobą iść! - krzyczę szorstko, słowa eksplodują wszędzie z moich ust.
- Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałaś. - nagle słyszę szuranie jej nóg i odkładanie rzeczy na miejsce.
Nie, nie, nie. - Przepraszam, nie miałam tego na myśli-
- Znajdź sobie kogoś innego do zakupów, ja wychodzę.
- Devon-

Zaraz potem słyszę jak wychodzi. Zsuwam się po ścianie na kolana, ponuro wzdychając na zakończoną kłótnię. Zawszę biorę wszystko za bardzo do siebie i mówię bardzo obraźliwe rzeczy. Nie mam pojęcia, dlaczego to robię.

Potrzebuję podwózki do domu.

Piszę do mojego taty. Hej tato. Zakupy nie poszły najlepiej. Jest jakaś szansa, że mógłbyś mnie odebrać?
Odpowiada. Przkr mi kochanie. Zaptj mmy, czy cb odbierze.

Gapię się tępo na tą wiadomość, zastanawiając się, jak to możliwe, aby znaleźć tyle skróconych wersji słów, których użył, w jego słowniku. Zgaduję, że muszę napisać do mamy.

Wysyłam. Hej. Czy możesz mnie odebrać, proszę???
Odpowiada. Zapytaj taty.

Jestem kompletnie zrozpaczona. Nie chcę za bardzo fatygować Harry'ego, ale odkąd zostaliśmy rodzeństwem, możemy sobie nawzajem pomagać.

Wysyłam mu szybką, krótką wiadomość. Hej. Utknęłam w Lipsy's i nie mam jak wrócić do domu. Jesteś poza domem?
Zajmuje mu całe dziesięć minut, aby mi odpisać. Gdzie, do cholery, jest Lipsy's?
 To sklep z sukienkami za parkingiem przy centrum miasta. Nie da się go przegapić, naprawdę. Byłabym bardzo wdzięczna za podwózkę. - wysyłam.
Nie ruszaj się. - odpowiada. - Nie jestem tak daleko. Napiszę do ciebie, jak będę wychodzić.

Szczęśliwa czekam na wiadomość, mówiącą, że już jest w drodze. Jednak po dziesięciu minutach czekania, on nadal się nie odzywa. Decyduję, że może powinnam przebrać się w swoje normalne ciuchy i poczekać na zewnątrz czy coś.

- Harley? - głęboki głos surowo woła z drugiej strony przebieralni.
Przełykam ślinę. - Co?
- Dlaczego nie jesteś na zewnątrz? Telefon mi się rozładował i nie mogłem do ciebie napisać. Jesteś gotowa?
- Uh, n-nie. Muszę się przebrać.
- Kupujesz to? - pyta zaciekawiony.
- Nie, jest obrzydliwa. - mówię szczerze.
- Dlaczego?
- Wzór, materiał, w ogóle nie wygląda na mnie dobrze. - informuję uczciwie, chcąc jedynie wyrzucić tą sukienkę do śmieci na samą myśl o niej.
- Pozwól mi zobaczyć.
- Co? Nie-
- Harley, po prostu pozwól mi zobaczyć tą głupią sukienkę. Jak paskudna może być?
Wydaję drżący wydech. - Wyglądam beznadziejnie.
- Ja to osądzę.

Poddaję się i otwieram drzwi wahadłowe od przymierzalni, ujawniając ohydną siebie w tej pięknej sukience, która na mnie wygląda jakoś... wstrętnie. Harry rzuca na mnie szybkie spojrzenie, mierzy wzrokiem moje biodra, brzuch, nogi, klatkę piersiową. Jego usta otwierają się, a oczy rozszerzają się na mój widok. Jestem aż tak brzydka?

- I jak?
- Powinnaś ją kupić.
- Poważnie?
- Tak. - mamrocze oschle.
- Dlaczego?
- Bo... to seksowna sukienka. - przełyka po odpowiedzi.
- O-oh. Tak myślisz?
- Wiem to. Wiem jakie sukienki wyglądają dobrze na dziewczynach. Obracam się w okół nich całe życie. - wyszeptuje skupiony, jego wzrok mnie nie opuszcza.

Odchodzę z jego opinią i dumnie kupuję sukienkę. Harry okazał się być bardziej przydatny, niż sądziłam. Na początku był po prostu chłopakiem ze złą przeszłością, który bardzo mnie nie lubił. Ale teraz uczymy się stopniowo dobrze dogadywać. Idzie powoli. Ale to już coś.

___________________________________________________________

Dziękuję Wam za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem!

10 komentarzy = nowy rozdział. :)

10 komentarzy:

  1. Dlaczego mi się zdaję, że Harley nie rozmawiała z Dannym tylko z Harrym? Sądzę, że to nie będzie ich jedyna taka rozmowa.. ;
    I świetny gif! Jak czytałam, gdy pomagał Harley w wyborze sukienki i spojrzałam na ,,zdjęcie", to aż mnie ciarki przeszły -.^
    Ale ogólnie fajny rozdział. Coś nasza główna bohaterka robi się trochę złośliwa. >.<
    Czekam na kolejny,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łiiii nowy, zajebisty rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Supi! No i ta rozmowa .... haha

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww no kuźwa boski xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam ahh. To jest takie ajjsjajkkasksnjaj. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. OMFG! Nie umiem się wysłowić...PO PROSTU KOCHAM ♡♡♡ Czekam na następny!
    XOXO Sara

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rozdział, bardzo mi się podoba. Czekam niecierpliwie na nexta. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. ZAJEBISTYY nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń