- Głupia. - szepczę do siebie, uderzając tyłem głowy o ścianę za mną. - Głupia. - znowu uderzam głową o ścianę. - Głupia.
Nerwowo drapię przedramię, podczas gdy mój umysł jest pełen dręczących myśli. Na przykład, co Harry i Clyde pomyśleli po tym, jak po prostu wybiegłam, albo co pani Valentine im powiedziała, kiedy ich zobaczyła. Martwię się o Devon, musiała sama pojechać autobusem do domu. Dzisiejszy dzień to po prostu chaos.
Naciągam rękawy mojego szarego swetra i schodzę na dół do kuchni po jabłko. Otwieram drzwi lodówki, a moja mina pozostaje niezmienna, widząc, że górna półka jest kompletnie pusta. Stoję nieruchomo, po prostu ponuro gapię się na pustą półkę ze zmarszczonymi brwiami przed pięć minut.
- Nienawidzę go. - mówię do siebie i rozszerzam nozdrza ze złości.
Zamykam drzwi i przewracam oczami, kiedy podchodzę do szafki, zauważając, że wszystko, co mamy to spaghetti, konserwy i słoik krojonego czosnku[1]. Wychodzi na to, że po prostu będę umierać z głodu przed następne trzy godziny, dopóki moja mama i tata nie wrócą do domu i czegoś nie ugotują.
Wracam na górę do swojego pokoju, podchodzę do moich rybek i pukam w szkło, ale nie za mocno, nie chcę ich wystraszyć. - Kocham was.
Kładę się do łóżka, zakrywam kołdrą i zamykam oczy. Chce tylko, aby ten dzień już się skończył.
Frontowe drzwi otwierają się i wiem, że to Harry, bo usłyszałam ciche sapnięcie i wymamrotanie "Jezu Chryste".
Przyciskam twarz do poduszki, gdy ten szybko wbiega po schodach, a po jego krokach słyszę, że chodzi przy drzwiach mojego pokoju, przestaję oddychać.
- Harley? Jesteś pod tą kołdrą? - jego głos jest rozdrażniony i surowy.
Zaczynam panikować, zastanawiając się, czy mógłby mnie nie zauważyć, jeśli będę nieruchomo. Nie, to zły pomysł. Delikatnie opuszczam kołdrę z twarzy i powoli kiwam, wpatrując się w niego. Jego krawat nie jest już na jego szyi, teraz jest owinięty w okół jego lewej dłoni.
- Pani Valentine dała Clyde'owi i mi pieprzone kazanie. - spluwa, jakby prosząc o współczucie. Albo nawet gorzej... o przeprosiny.
- Nic jej nie powiedziałam-
- Oczywiście, że nie. - kręci do siebie głową z niedowierzaniem. - Chcę tylko powiedzieć, że... nie powinienem był robić tego, co zrobiłem.
Pozostaję cicho, wyczekując jego przeprosin, ale nic więcej nie mówi. Powoli kiwam głową, marszcząc brwi w trakcie trwania naszej bardzo niezręcznej ciszy.
Po dłuższej przerwie Harry w końcu spuszcza głowę do przodu i rozdrażniony wzdycha. Jego kciuk i palec wskazujący kreślą linię wzdłuż dolnej wargi. - Uh.
Podchodzi do mojego łóżka i niezręcznie siada na jego krawędzi, jasno pokazując, jak bardzo nie chce tu być. - Ja... ja... przepraszam.
Rozszerzam oczy, sprawdzając, czy wyraz jego twarzy ukazuje hańbę i żal. Nie ukazuje niczego.
Niepewnie otwieram usta. - Przyjmuję twoje przeprosiny.
- Więc, już jest okej między nami? - mruczy, prawie szepcząc.
Marszczę brwi na jego pytanie. - Nie sądziłam, że w ogóle od początku było między nami okej.
- Co?
- Mieszkamy razem od tygodnia, a ty ledwo co do mnie mówisz. - mówię i nagle czuję, jak mój żołądek ściska się ze strachu, czekając na jego odpowiedź.
- Nie mam nic do powiedzenia. - brzmi na lekko skołowanego.
Powoli siadam na materacu i kładę poduszkę na kolanach. - Miałeś dużo do powiedzenia wcześniej z Clyde'em.
- Już za to przeprosiłem. - przewraca oczami. - Po prostu o tym zapomnij.
- Nie mogę o tym zapomnieć. - szepczę i spuszczam wzrok, na myśl o tym chcę znowu podrapać się po ramieniu. Czuję się zażenowana wspominając to spotkanie. - Po prostu sposób, w jaki mówiłeś do mnie... Jakbyś, jakbyś chciał mnie dotknąć.
Siada wygodniej i wiem, że musiałam powiedzieć coś, przez co poczuł się niekomfortowo. - Nie jesteś dla mnie seksualnie pociągająca, ani teraz, ani nigdy.
Kulę się i przytakuję, jednak czuję się zraniona i rozczarowana. - Oh.
- Nie bierz tego do siebie. Nie jestem nikim zainteresowany w ten sposób. Jestem aseksualny, właściwie to jestem jak roślina. - wygląda tak poważnie, mówiąc to. W ogóle nie mam pojęcia, co odpowiedzieć. Myślałam, że ktoś aseksualny to ktoś bez możliwości zapładniania.
- Więc, nie pociągają cię dziewczyny... albo chłopacy? - kiwa, kiedy pytam i krzyżuję ręce.
- To jak świetna piosenka. Słuchasz jej w kółko i w kółko, bo bardzo ci się podoba, ale w końcu dochodzisz do punktu, w którym jest już jej za dużo i nie możesz jej znieść. I musisz sobie zrobić przerwę od tej piosenki na jakiś czas przed tym, jak zaczniesz znowu jej słuchać.
Nigdy nie przypuszczałam, jak wiele sensu może to mieć.
Ale czy to oznacza, że ma już dość dziewczyn, ponieważ miał ich zbyt wiele?
- Dobry przykład. - ledwo mówię ze zdenerwowania.
Przez krótką chwilę uśmiecha się, a potem wstaje i kieruje się do wyjścia. - To dobra piosenka. Powinnaś jej czasem posłuchać.
Po tym wychodzi i zostawia mnie oniemiałą. Jest tak dużo rzeczy, których nie wiem o Harry'm, jak na przykład to, że najwyraźniej jest aseksualny.
Dzisiaj mama i tata przyszli do domu wcześniej i szybko przygotowali jedzenie. Zrobili schab z zapiekaną fasolą[2], jedno z moich ulubionych dań.
Przebieram się w wygodne ciuchy, a potem idę do jadalni, siadam do stołu i czekam na resztę. Harry dołącza do nas ubrany w czarną koszulkę i jeansy, trochę się wystroił, ale nie zamierzam nic mówić. Jemy nasz posiłek w komfortowej ciszy, a potem siadamy na sofie i oglądamy telewizję.
- Twój ojciec i ja musimy wrócić do pracy o siódmej. - odzywa się mama, sprawiając, że marszczę brwi w rozczarowaniu, a Harry podniósł się ucieszony.
- Wróciliście jakoś dwie godziny temu. - grymaszę.
- Mamy długi do spłacenia.- informuje tata. - Ta skórzana sofa, na której siedzisz magicznie się tu nie pojawiła.
- Więc, nie będzie was przez całą noc? - Harry pyta zaciekawiony, na jego twarzy pojawia się uśmieszek.
- Taa, chyba poradzicie sobie sami, prawda? - mama pyta z troską.
Ten tylko przytakuje, a potem wyciąga swój telefon z tylnej kieszeni spodni. Jestem ciekawa dlaczego zrobił się taki zadowolony. - Myślę, że powinnam pójść i się pouczyć.
Po tych słowach idę do swojego pokoju i przechodzę do podręcznika, mrucząc do siebie wracam do tego, co robiliśmy na zajęciach. Czuję się okropnie samotna, może Devon mogłaby dziś u mnie nocować.
Wybieram jej numer i czekam aż odbierze. - Cześć.
- Cześć. Moi rodzice dziś wychodzą, a pierwsza lekcja zaczyna się o dziesiątej, może chciałabyś przyjść do mnie na noc? - mamroczę z nadzieją, że się zgodzi.
- A co z tamtym typkiem? - prawie warczy.
- Nie będzie nam przeszkadzać. - odpowiadam, mam nadzieję, że brzmię szczerze.
- Uh, okej. Niedługo będę. Daj mi dwadzieścia minut na spakowanie rzeczy.
Rozłącza się, a ja uśmiecham się do siebie, ponieważ nie będę musiała siedzieć sama. To nie tak, że moi rodzice nie mają nic przeciwko spaniu u kogoś w ciągu tygodnia, ale mamy przecież osiemnaście lat.
Słyszę otwieranie frontowych drzwi. Czekam i czekam, aż Devon wejdzie na górę, ale nie robi tego. Słyszę, że drzwi ciągle otwierają się i zamykają przez co robię się zdezorientowana. Ale dziewiąty raz okazuje się być szczęśliwy i tym razem wiem, że to ona, ponieważ wbiega do mojego pokoju.
Jej oczy są szeroko otwarte i pełne przerażenia, kiedy na mnie patrzy. - Harley, czy wiesz, że w twoim salonie jest jakaś grupa ludzi?
Wstaję spanikowana i kręcę głową. - Co?
- Grupa ludzi jest-
- Słyszałam, co powiedziałaś. - dyszę. - A-ale, co?
Idę prosto na dół, otwieram drzwi do salonu, a moja szczęka opada na ziemię.
- To Harley. - znajomy głos, Clyde, wydyma na mnie usta. - Patrz, Amber. Twoja najlepsza przyjaciółka.
Dźwięk jej imienia sprawia, że mam ochotę zalać się łzami. Rzucam okiem na miejsce, z którego ten głos dochodzi, Clyde bierze ją rozbawiony w swoje ramiona.
Zauważam czterech innych chłopaków, tych, którzy siedzieli z Harry'm na ławce na WF. Ale są tu jeszcze dwaj chłopacy, których nie poznaję.
- Harley, myślałem, że będziesz się czegoś uczyć.
Nie mogę tak stać i gapić się na nich. Zaczynają się śmiać, przez to, że wciąż to robię, niezdolna do przetworzenia swoich myśli.
- Uczyłam się.
Devon staje za mną. - Uh.
- Zamierzasz tam tak stać czy może usiądziesz? - chłopak z blond włosami, Niall, uśmiecha się.
Nie chcę ich rozczarować, więc bez słowa szybko siadam na sofie. Harry wywraca oczami na moją decyzję, aby zostać i to boli, ale nie mogę ich zostawić. Muszę mieć pewność, że nie zrobią nic złego w tym domu. Zamierzam tutaj po prostu siedzieć... i obserwować.
Devon w końcu siada obok mnie i obie po prostu gapimy się na pozostałych w osłupieniu. Nie tak planowałam spędzić tę noc.
O północy Clyde pada obok mnie i mamrocze mi do ucha. - Przepraszam za to, co się stało, mała.
Jestem zaskoczona. - Uh, w porządku.
- Naprawdę podobał mi się ten pocałunek. - puszcza mi oczko i przechodzi do kuchni, pozostawiając mnie z Devon, która gapi się na mnie z głupim uśmieszkiem.
- Ty i Clyde całowaliście się? - szepcze na bezdechu.
Chowam twarz w dłonie zażenowana. - Tak jakby.
- O, mój Boże. Harley, i jak było?
- Nie tak dobrze, jak mogłoby się wydawać.
Spoglądam na Harry'ego ze swoimi znajomymi, piją alkohol. Chcę ich powstrzymać, ale... Nigdy naprawdę nie mogłabym tego zrobić.
Amber zajmuje miejsce między Harry'm a Lauis'em, jednak bardziej odwraca jest w stronę Harry'ego. - Więc, jesteś z Anglii?
Patrzy na nią sceptycznie. - Uh... najwidoczniej.
- Aw, no przecież! - piszczy. - Jestem taka głupia!
Nie, nie jest. Właściwie to jest całkiem inteligentna.
- To niedobrze. - Harry marszy brwi.
- Jak to? To słodkie. - chichocze.
- Kiedy się zestarzejesz, nikt nie będzie myślał, że to słodkie, mała. - przypomina jej, nie wiem, czy właśnie to ma na myśli, czy żartuje.
Ta jedyne znowu chichocze i szarpie go za włosy, przyciągając bliżej. - To ten Angielski humor?
Chłopak kręci głową i pochyla się, aby ją pocałować. Patrzę na nich, nie jestem w stanie tego kontrolować. Po prostu patrzenie, jak się całują jest dziwnie intrygujące i ciekawe. To bardzo dużo jak na bycie aseksualnym.
Ale dlaczego Harry całował Amber? Spośród wszystkich, dlaczego ją? Powinien wiedzieć, że jej nie lubię, podstawiła mi nogę w autobusie, a przecież stałam tuż przed nim. Nawet pomógł mi wstać.
Wstaję i wkurzona przechodzę do kuchni, aby nalać sobie szklankę wody. Jestem rozwścieczona bez powodu. Czuję się, jakby mnie zdradził za całowanie dziewczyny, której tak bardzo nie lubię. Myślałam, że bracia i siostry zwracają na siebie uwagę i liczą się ze sobą, a nie całują swoich wrogów.
Nie, nie, nie. Nie mam wrogów. Kocham wszystkich. Kocham... wszystkich. Muszę z tym żyć.
Clyde przechodzi obok mnie i uśmiecha się, a potem wraca z powrotem do salonu. Nalewam sobie szklankę wody, próbując się uspokoić, jestem zła z bezsensownego powodu.
A żeby było jeszcze gorzej, Harry wchodzi do kuchni i wydaje się mnie kompletnie ignorować, podchodząc do lodówki po lód do drinka.
Następnie udaje się do wyjścia, ale muszę coś powiedzieć.
- Sporo jak na bycie aseksualnym.
Zatrzymuje się, powodując, że natychmiast zaczynam żałować swoich słów. Odwraca się przodem do mnie, na jego twarzy widnieje bezczelny, złośliwy uśmiech.
Zaczyna mówić, z każdym wypowiadanym słowem podchodzi krok bliżej. - Wiesz, Harley. Co do tej piosenki, tej świetnej, świetnej piosenki. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, nie ważne, jak bardzo nią gardzisz, kiedy tylko zaczyna lecieć w radiu i jesteś ze swoimi znajomymi, nic na to nie poradzisz, ale podoba ci się.
Pozostaję w ciszy na kilka krótkich sekund, kiedy przytakuję z udawanym zrozumieniem. - Po prostu nie wiedziałam, że ją lubisz.
Rozszerza nozdrza i kręci głową. - Nie lubię jej. Ona po prostu... tu jest.
- Oh. - szepczę. - Myślałam... Myślałam, że jesteście ze sobą.
Chichocze i przykłada dłoń do swoich ust, wycierając mokre usta. - Boże, nie. A ty i tak wydajesz się jej nienawidzić, więc nie chcę się w to mieszać.
Wzdycham zadowolona, kiedy wychodzi z kuchni, zostawiając mnie samą ze szklanką wody. Jakoś tak, czuję ulgę.
___________________________________
[1] słoik krojonego czosnku
[2] schab z zapiekaną fasolą
Proszę o komentarze, choćby zwykłe "czytam",
to dla mnie wiele znaczy. :)
No dzieje się xD :)
OdpowiedzUsuńŚwietny xx
Wow Harry i te jego mądrosci xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial :)
Zazwyczaj w ff jest tak, że przynajmniej jedna ze stron jest zainteresowana, a tu nic XD Mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz kolejny ♡
OdpowiedzUsuńXOXO Sara
to chyba własnie wyróżnia ten ff od innych. :D
UsuńNormalnie mega rozdział. Z niecierpliwością czekam na nexta. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńNo świetny :3 zresztą jak reszta rozdziałów :D ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne ff!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobało i już czekam na kolejny ;)