wtorek, 25 sierpnia 2015

Chapter 27.


UWAGA! Rozdział może wywoływać niewłaściwy odzew dla osób, które zmagają się z samookaleczaniem, np. drapanie czy uderzanie głową o ścianę. Harley nie tnie swoich nadgarstków, jednak to wciąż jakaś forma samookaleczenia, więc jeśli nie czujesz się komfortowo, proszę, omiń tą część.

_______________________________


To normalna sobotnia noc, kiedy utrzymuję swoją mocno zagłębioną w wannie wątłą sylwetkę, lekko ciepła woda robi się zimna, gdy ostre końce paznokci drapią tył moich nóg. Zamykam oczy i osuwam się, zanurzając twarz w wodzie, moje usta i nos są pod nią, wstrzymuję mój twardy oddech.

Przebacz mi moje grzechy. - mówię w myśli. - Proszę.

Zamiarem Harry'ego jest wycieńczenie mnie duchowo i jest tak wiele rzeczy, dzięki którym mógłby zniekształcić mój umysł. Codziennie modlę się o przebaczenie i obiecuję sobie oraz Bogu, że to się nigdy więcej nie wydarzy. On w każdej chwili może stawić się przed kimkolwiek, nawet przed Harry'm.

Muszę się ukarać.

Sprzeciwiłam się czwartemu przykazaniu, a zatem sprzeciwiłam się Bogu. Jezus umarł za moje grzechy, a mimo to, ja nadal tego nie doceniam. Proszenie o wybaczenie nie jest wystarczające, muszę zadać sobie ból, aby docenić mojego Ojca i moje złe poczynania.

Niechlujnie drapię moją skórę i nie przestaję, nawet, gdy krew zaczyna mieszać się z wodą. Moje łzy również zderzają się z nią, tworząc wannę pełną smutku i żalu. Moje oczy natychmiast rozszerzają się na widok ilości krwi zalewającej wannę, więc przyjmuję na siebie podniesienie się w poszukaniu ręcznika.

I w momencie, w którym już mam wychodzić, wybucha ostre pukanie do drzwi. - Harley, wciąż tam jesteś?
Panikuję, natychmiast ponownie zatapiając się w wannie. - T-tak.
Wkrótce słyszę wyczerpany jęk Harry'ego. - Jak długo zamierzasz tam jeszcze siedzieć?
Pozostaję cicho i ogarniam wzrokiem otoczenie, w którym się znajduję- widzę krew wypełniającą wannę. To wygląda, jak kadr wyjęty ze Szczęk. - Chwilę.
- To zasuń zasłonę prysznicową, wchodzę. - zaleca, sprawiając, że nerwowo szarpię za plastikową powłokę.

Chwilę później wchodzi, kurtyna jest nieco prześwitująca, więc mogę dostrzec sylwetkę wysokiego ciała Harry'ego. Obejmuję się, aby zakryć moją klatkę piersiową, podczas, gdy on stoi przy zlewie, mój widok jest zbyt rozmyty, aby dostrzec, co robi. 

- Co robisz? - pytam bezmyślnie cichym tonem, moje oczy są skierowane w dół.
- Poparzyłem się. - narzeka. - Papierosem.
- Co?! - wydaję stłumiony, zdenerwowany okrzyk. - Jeśli moi rodzice dowiedzą się, że paliłeś-
- Spokojnie. - wzdycha zmęczony. - Myślę, że są na dole. A poza tym- mam dwadzieścia lat. Nie będzie ich to obchodzić.
- Będzie ich to obchodzić, jeśli sprawisz, że w domu będzie pachnieć dymem. - cicho mamroczę do siebie. Zacieśniam uścisk wokół mojego ciała, kiedy podnoszę wzrok na kurtynę, przez którą mogę dostrzec jego wysoką posturę, wiszącą nad zlewem.
- Nie widzisz mnie, prawda? - pytam.
Jestem pewna, że jego głowa odwraca się na moje pytanie. - Uh, wyglądasz jak rozmyta plama. Nie martw się, nie widzę twojej kobiecości.
- To obrzydliwe.
- Staram się dosłownie ze wszystkich sił wymyślić jak najmniej niestosowne słowo, aby nazwać twoją... Jakkolwiek chcesz, żeby ją nazywać. - śmieje się z samego siebie, kiedy zimna woda wciąż leci z kranu.
- Nie nazywaj jej. - mówię ostro.
- Byłem w niej, Harley.
- Znowu robisz się Harleyseksualny. Przestań.
- Minęło wiele czasu, odkąd cokolwiek robiliśmy. Właściwie to zrobiliśmy coś tylko raz. To dla mnie trudne. Wiem, że zgodziliśmy się na brak seksu, ale to jest śmieszne. - jęczy prawie ze złością, a ja nerwowo wyciągam kurek z wanny. O rany, może powinnam po prostu wyjść.
- Potrzebuję czasu.
- Wiesz, że nie jestem typem faceta, który zrobi cię w chuja, Harley. Nie znieważę twoich granic. Ale, kurwa- nie zamierzam też czekać tak długi czas. Czy ty tego w ogóle chcesz? - prycha.
Niewinnie obniżam twarz do moich kolan, biorąc głęboki wdech. - Tak.
- Nie czuję, aby tak było.
- Mam wrażenie, że bycie z tobą w intymnych kontaktach mogłoby pomóc w naszych problemach. - mówię szczerze. Potrzebuję dużo więcej pewności siebie i wiem, że on mógłby mi ją dać.
- Uważasz, że seks rozwiąże nasze problemy? - spluwa.
Kiwam, mimo, że on prawdopodobnie nie może tego zobaczyć. - Zdecydowanie.
- Harley, ja... Nie, to nie prawda. Seks sprawia, że zapominasz o swoich problemach, to znaczy, pewnie, to może się udać. Ale dlaczego ktoś miałby upadlać samego siebie, używając własnego ciała, aby usprawiedliwiać sprawy między tobą, a mną? Boże, Harley- nie myśl tak. I jeśli ktokolwiek będzie próbował lecieć z tobą w chuja, a potem będzie chciał uprawiać seks, żeby to zrekompensować- jest manipulującym dupkiem i nie powinnaś z nim nigdy rozmawiać. Przyznaję, seks jest świetny- ale nie na tyle leczniczy, żeby próbować... nie wiem, rozwiązywać wszystkie problemy na świecie. - w końcu bierze oddech.
Od razu zakręca kran, zostawiając naszą dwójkę w ciszy, kiedy ja odchrząkam w przygnębiający sposób. Gdyby tylko wiedział, jakie naprawdę mam problemy. - Nie dopuszczasz mnie do siebie emocjonalnie, więc co pozostaje do zrobienia?
- Nie mamy problemów. - mamrocze. - Ja mam problemy, ty masz problemy, ale... razem, jest dobrze. Nie mogę ci pomóc z twoimi problemami, a ty nie możesz mi pomóc z moimi-
- Mogę spróbować.
- Już to zrobiłaś, i nie udało się. Moja rodzina nie oddzwoniła od czasu, kiedy mówiłaś mi, co mam mówić. I kiedy zabrałem cię z imprezę, zamiast pomóc ci zdobyć przyjaciół, jedyne, co zrobiłem to palcówka do snu. - mówi niezręcznie.
- Nie otworzyłeś się na mnie i nie pozwoliłeś mi otworzyć się na ciebie.
- Uwierzyłabyś mi, gdybym ci powiedział, że bałem się? - wyszeptuje ze wstydu. - To znaczy, gdybyś wiedziała te wszystkie rzeczy o mnie i... ja wiedziałbym o tobie. Nie mogę być odpowiedzialny za ciebie zarówno psychicznie jak i fizycznie. Wystarczająco ciężkie jest ciągłe obserwowanie cię, kiedy przechodzisz przez ulicę na wszelki wypadek, gdybyś nie zauważyła jadącego samochodu albo, nie wiem, łapanie cię za każdym razem, kiedy się potykasz. Mój mózg nie potrafi zarejestrować tego wszystkiego na raz.
- Czy to oznacza, że nikt nigdy nie będzie?
- Szczerze? Nie wiem. Musisz przestać być zależna od innych ludzi i sama rozwiązywać niektóre problemy.
- Ale nie wiem, jak-
- W takim razie miej różnych ludzi, aby pomagali ci w rozwiązywaniu różnych problemów. Nie polegaj na jednej osobie, która wszystko rozwiąże, nikt tego nie potrafi. - jęczy zirytowany i niespodziewanie robi krok w stronę kurtyny.
* edgy look, ciężko to przetłumaczyć,
ale Harry wyglądałby mniej więcej tak. :p
Na moich ustach widnieje mały uśmiech na swoją myśl. - Pewnego dnia, znajdę kogoś.
Harry wydaje najbardziej niespokojne, kapryśne westchnienie, jakie kiedykolwiek słyszałam. Klęka i na czworaka idzie do wanny. Jego czoło przyciśnięte jest do kurtyny w porażce. - Jesteś zdecydowanie zbyt zależna. Nie potrzebujesz nikogo innego, prócz siebie.
- Ale zobacz dokąd ciebie to doprowadziło. Wykoleiłeś się. Jesteś zdecydowanie zbyt niezależny. - unoszę brwi.
Jestem pewna, że na te słowa wyciąga papierosa i wkłada go między usta. - To daje mi ten świetny agresywny wygląd*, nieprawdaż? Jestem taki niezależny, nie mam nikogo, kto mi powie, że mam nie palić. - uśmiecha się żartobliwie.
Podejrzliwie mrużę oczy i przyciskam moje czoło do zasłony, tak, jak on. - Nie pal.

Przechodzi do palenia na moich oczach i pociąga za koniec papierosa. Lekko kręcę głową, jakby w rozczarowaniu. Przyciska swoje zaciśnięte usta do materiału zasłony i wypuszcza toksyczny dym tuż przede mną tak, że teraz wije się on wokół mojej twarzy. Przygryzam wargę próbując ukryć, jak bardzo atrakcyjnie to tak naprawdę wyglądało, jednak wciąż wolę mój zestaw zdrowych płuc.

Ta rozmowa prowadzi donikąd. - Powiedzmy, że oboje się mylimy. Co z... Dobrze jest czasem robić pewne rzeczy samemu, ponieważ to pokazuje, że jesteśmy silni.
Harry poddaje się. - I przypuszczam, że może czasami zdrowo jest uzyskać pomoc, ale tylko jeśli mamy z czymś trudności.
- Jak na przykład... Twoi znajomi...
- Albo rodzina. - sugeruje. - Jeśli jakąś masz.
- I Bóg. - uśmiecham się nieśmiało.
Harry wywraca oczami i z uśmieszkiem natychmiast wstaje. - Jesteś niemożliwa.
I kiedy już ma wychodzić, wysuwam rękę zza kurtyny i łapię jego dłoń, czując jak ogarnia mnie uczucie rozluźnienia. - Wróć. Ja... Ja chcę, no wiesz, nie wiem, po prostu wróć. - odchrząka i z powrotem klęka, kurtyna wciąż jest między nami. - Dobrze, a teraz zamknij oczy.
- Dlaczego?
- Mam zamiar rozsunąć zasłonę.
- Dlaczego miałbym zamykać oczy? - dziwi się.
- Musisz Harry. - instruuję. - Ufam ci.
- Zgoda.

Zerkam przez cienki materiał i uśmiecham się, kiedy widzę, że jego oczy są zamknięte. Odsuwam zasłonę na bok i pochylam się w jego kierunku, moje mokre dłonie ujmują jego ostro zarysowaną szczękę. Pozostaję cicho, kiedy ten z ciekawością unosi brwi na mój dotyk, jednak szybko burzy ten moment przez kolejne zaciągnięcie się papierosem.

Przygryza wargę i przyciska swoje czoło do mojego przed wypuszczeniem dymu wprost do moich ust. Natychmiast zaczynam mocno kaszleć, powodując, że lekko chichocze, podczas, gdy ja drżę na intensywne drapanie w moim gardle.

- Im więcej się całujemy, tym mniej palę.

Uśmiecham się, chętnie akceptując jego propozycję. To nawet lepiej, że jego oczy są zamknięte, ponieważ teraz nie będzie zgrywał chojraka. Ponownie koniuszkami palców dotykam jego szczęki przed przyciśnięciem moich ust do jego.

Na początku jest delikatny, słodko muska moje usta, a dłońmi obejmuje moją małą, nagą talię. Zawstydzam się na naszą bliskość, jednak muszę pamiętać, że oczy Harry'ego muszą pozostać zamknięte. Czubek jego nosa zawsze tak brutalnie napiera na mój, a nasze oddechy są takie ciężkie. Wciąż trzyma papierosa między środkowym, a wskazującym palcem, kiedy jego dłonie suną niżej i niżej... suną po kształcie moich pośladków i wsuwają pod uda, i daje mi jeden ostatni pocałunek przez odsunięciem się. Jego oczy pozostają zamknięte, kiedy przenosi papierosa z powrotem do ust. I przyrzekam, nigdy w całym swoim życiu nic nie napawało mnie większym obrzydzeniem.

Moja odrażająca, szkarłatnoczerwona krew jest na całej jego dłoni, w której trzyma papierosa.

Odchyla głowę i znowu wypuszcza dym, szczęka mi opada, kiedy widzę, że krew przeniosła się z jego dłoni, również na usta. Rany. Nie. Dlaczego musiał trzymać mnie akurat za uda?

Przez ułamek sekundy chce otworzyć oczy, ale odrywam go od tego pomysłu, z powrotem całując. Mogłabym zrobić dosłownie wszystko, aby utrzymać jego oczy zamknięte.

- Nie otwieraj ich. - mówię ostro i odsuwam się. To okropne. Krew zniknęła z jego ust, co oznacza, że teraz musi być na moich.
- Fu. - jęczę do siebie, ścierając ten bałagan z twarzy. Harry wydaje się wykryć mój dyskomfort i umieszcza dłonie na własnej szczęce.
- Wszystko w porządku?

Podnoszę się i odpycham jego ręce, dobrze wiedząc, że krew została na jego dłoniach i teraz jest... bezkrwawy.

- Tak. - panikuję przejęta i znowu zaciągam kurtynę. - Teraz możesz już iść. Chcę wyjść.
Gwałtownie staje i wyrzuca papierosa do toalety. - Harley... Nic nie robię dziś wieczorem. Więc jeśli masz ochotę przyjść do mojego pokoju, możemy obejrzeć film czy coś...

O rany. Pierwszy raz, zaprasza mnie, abym spędziła ze nim czas? Gdyby moje serce właśnie nie spadło do moich jajników z wielkiego przerażenia, które teraz odczuwam, uśmiechnęłabym się.

W momencie, w którym opuszcza pomieszczenie, wychodzę i myję twarz. Patrzę na swoje odbicie w lustrze, z nadzieją upewniam się, że na mojej skórze nie ma ani kropli krwi. Stoję w ciszy przed lustrem łazienkowym, trąc włosy ręcznikiem, aby je podsuszyć i do moich uszu dobiega odgłos cichych, spokojnych kropel spadających na podłogę. To musi być kran w wannie, ponieważ z kranu zlewie w ogóle nie kapie.

Zajmuje mi zdecydowanie za dużo czasu uświadomienie sobie, że ten kapiący odgłos to krew wypływająca z mojej nogi.

- Proszę. - panikuję. - Przestań.

Dlaczego wciąż krwawię? Jak mogę to zatrzymać? Rany, moi rodzice są sanitariuszami, powinnam to wiedzieć. Jestem pewna, że przytrzymywanie wilgotnego ręcznika pomoże, ale nie mogę sobie zupełnie nic przypomnieć.

Mogę znaleźć tylko flanel, więc moczę go w zimnej wodzie i przykładam do mojego uda. Sprzątam bałagan, który stworzyłam na podłodze i pędzę do mojego pokoju nago. Dlaczego jestem taka głupia? Zawsze drapię za mocno.

Kiedy skaleczenia przestają krwawić, nareszcie jestem w stanie zakleić je plastrem. Na nogi wkładam szorty od pidżamy, a na górę narzucam szarą bluzę z kapturem. Kończę założeniem skarpetek, a potem cicho wymykam się przez drzwi mojej sypialni i skradam się przez półpiętro. Pukam do drzwi Harry'ego i czekam cierpliwie na usłyszenie głosu Harry'ego, mówiącego, abym weszła.

- Cześć. - mamroczę cicho, mój ogromny kaptur zakrywa mi głowę.
Siada zdezorientowany na łóżku z laptopem na kolanach. - Dlaczego wyglądasz jak Kenny z South Park?
- Nie mam pojęcia, co to jest. - natychmiast siadam na łóżku obok niego i delikatnie gryzę sznurek z mojego wygodnego kaptura. Chwilę później przechodzi do pozycji leżącej i przypuszczam, że powinnam do niego dołączyć, biorąc pod uwagę, że ma laptopa. Oboje leżymy, nasze plecy opierają się o poduszki, kiedy Harry trzyma laptopa na naszym brzuchach.
- Nie sądzę, abyś widziała wcześniej ten film. - mruczy i natychmiast przechodzi do wyszukiwania.
- Co to jest?
Wpisuje nieznaną mi stronę, taką, której nigdy wcześniej nie widziałam. Jest jak YouTube, tylko z przodu jest Red.

I w tym momencie zauważam nagie kobiety.

- Powinnam była wiedzieć. - siadam i krzyżuję nogi i zakrywam oczy. - Z tobą nic nigdy nie jest normalne. Dlaczego nie możemy po prostu... stworzyć więzi?
- Nie zgadzam się. Raz zabrałem cię do McDonald's.
- To było o trzeciej nad ranem. Nigdy nie robimy niczego normalnego. - protestuję, wydymając usta w rozczarowaniu.
- Ja tylko chciałem, żebyś była bardziej doświadczona seksualnie-
- Jak to niby miałoby mnie uczynić bardziej doświadczoną seksualnie?! - marudzę.
Harry był cicho, ale po chwili wtedy unosi palec. - Mam na to odpowiedź. Kiedy chcesz się czegoś nauczyć, oglądasz filmy dokumentalne.
- Filmy dokumentalne?! Co, a narratorem jest pieprzony David Attenborough?
Harry cichnie na mój wybuch, ale co najważniejsze, na mój dobór słów. - Harley?
- Tak, Harry. Ja też czasami przeklnę.
Wkrótce z jego różowych warg wychodzi śmiech. - To do ciebie nie pasuje.
- Nie obchodzi mnie to.
- Więc, oglądasz ten film ze mną czy nie?
- Nie!
- Na miłość boską! - krzyczy.
- Przestań wzywać imienia Boga nadaremno!
Wkurzony przebiega wielką dłonią przez swoje miękkie, brązowe włosy. - Jedno video, Harley. Jedno video... A potem obejrzymy film. Chcę, abyś czuła się komfortowo sama ze sobą. Za bardzo boisz się używać swojego wibratora, więc jak inaczej, przypuszczasz, miałbym cię edukować?
Kładę się z powrotem, ale wciąż utrzymuję oczy z dala od ekranu. - Jestem po prostu zażenowana oglądaniem tego z tobą.
- A jeśli opuszczę pokój i obejrzysz to sama?
- To nawet gorzej.
- Tutaj nie ma się czego wstydzić. - zapewnia. - Jestem pewny, że dziewięćdziesiąt-dziewięć procent ludzi ogląda takie rzeczy.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
Przełykam niepewnie ślinę i biorę głęboki wdech. - Ja... Ja... W porządku. Ale, mogę wybrać który?
- Wybierz jakiś przyzwoity.
Wzdrygam się i kręcę podczas przeglądania video, niektóre ze zdjęć są bardzo odważne, muszę przestać i odetchnąć. - Widziałam za dużo męskich części ciała... Nie wyglądają na łagodnych.
- Wybierz lesbijki.
- Znalazłam jeden. - uśmiecham się z sukcesem. Są to dwie dziewczyny siedzące na łóżku, aktorstwo jest koszmarne. Ich ekspresja jest przerażająca. - Nie potrafią grać-
- Sh.

Wywracam swoimi piwnymi oczami i krzyżuję ręce, oglądając, jak przez chwilę rozmawiają, aż jedna z nich zaczyna... całować tą drugą. Wybałuszam oczy i otwieram buzię, nie spodziewałam się, że to okaże się być czymś takim. Co u licha?

- Mogę usłyszeć krzyk twojego Boga z dużej odległości. - mówi żartobliwie.
- Ja... Ja nigdy wcześniej nie widziałam dwóch całujących się ludzi tej samej płci. - wyszeptuję.
- Jesteś przerażona? - mruczy. - Bo, no wiesz, to grzech.
Ignoruję jego pytanie, gapiąc się na dwie dziewczyny przez mniej więcej następną minutę. - One naprawdę się lubią.
- One biorą za to pieniądze, prawdopodobnie obie są hetero.
Wydymam usta rozczarowana. - Ale... Wyglądają, jakby czerpały z tego przyjemność. Mogę dostrzec chemię, kiedy się całują. Jesteś pewien, że są hetero?
- Nie wiem. Nie wydaje mi się, aby naprawdę były ze sobą w prawdziwym życiu.
- Ale one wyglądają razem tak dobrze. - mówię boleśnie. - To smutne. Szkoda, że udają.
- Szkoda, że to grzech. - kpi.
- Wszyscy grzeszymy. - szepczę. - To jest... Podoba mi się to.
- Podobają ci się lesbijki? - niemal jęczy, przygryzając dolną wargę. - To cholernie gorące. Zrobiłabyś to kiedyś?
Natychmiast kręcę głową. - Nie.

Uśmiecha się znacząco, kiedy powoli obniża swoją twarz do mojej i jego usta przyciskają się do mojej szyi.

- Powiedz mi, co ci się w tym podoba.
Skomlę z przyjemności, kontynuując oglądanie video. Obie są nagie... i obmacują się. - To przyjemne.
- Dlaczego to jest przyjemne? - szepcze.
- Sposób w jaki się całują... to takie... gorące?
Harry dotyka się przez spodnie, jednocześnie kontynuując całowanie mojej szyi. - Podoba ci się, kiedy się dotykają?
Czuję, jak dziwnie nawilżam się na jego ponętne słowa, a w odpowiedzi słabo kiwam głową. - Bardzo mi się to podoba.
Znowu jęknął, dotykając się jeszcze mocniej. - Harley?
Przełykam ślinę. - Tak?
- Dotkniesz mnie?

Zamyka laptopa i spycha go na bok, potem powoli łapie za moją sztywną dłoń, bez słowa przyciągając ją do swojego dużego krocza. Moje delikatne serce wali brutalnie, kiedy czuję go pod moim dotykiem, jego twardniejący penis jest niecierpliwy i gotowy.

- Proszę? - pyta słabo, i wtedy uświadamiam sobie, co naprawdę ma na myśli przez dotknięcie go.
Torturą byłoby sprawianie, aby czekał jeszcze dłużej. - Z-zgoda.

__________________________________________

Jesteście niesamowite! 
Z komentarzami idziecie jak burza, naprawdę, nie nadążam za Wami. :D 

Dziękuję Serca Moje! <3

17 komentarzy = rozdział 28!
Dacie radę? :>

27 komentarzy:

  1. Cudownie tak z rana przeczytać taki inny i przełomowy rozdział. Bardzo podoba mi się przedstawienie problemu samookaleczania w trochę inny,niestandardowy sposób.
    Z utęsknieniem czekam na następny rozdział .
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :) czekam na następny :) x

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie!! Czekam na koleeeejny ����

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :* czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawde to tak sie kończy? Ja potrzebuje następnego bozeee

    OdpowiedzUsuń
  7. dobijamy do 17 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział ma być dziś bo jak nie to foch ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam to opowiadanie <3 następny !

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. dziś następny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. 17 !!!!!!!!! dawaj rozdział ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. 18!!! ja chce go już!!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  14. 18!!! ja chce go już!!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyny kochane, rozdział pojawi się w piątek. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju. Koniec w takim momencie. Kocham to! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. O em dżi :o co tu sie wyrabia?
    Świetny x

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak to w piatek? Miało być 17 kom i jest!!!! Dawaj rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak to w piatek? Miało być 17 kom i jest!!!! Dawaj rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dodam rozdziału, którego nie ma.

      Usuń
    2. Wspaniale Cię rozumiem. Gdybyś miała rozdział to byś dodała. Niektórzy są bardzo niecierpliwi. Mam nadzieję, że warto poczekać trochę, :)

      Usuń