poniedziałek, 5 października 2015

Chapter 34.

Moja szara, bawełniana, kwiecista sukienka powoduje lekkie swędzenie, kiedy naciągam ją niżej, aby schować tył moich podrapanych nóg. Jest trochę krótka, ale to w porządku. Zakładam parę brązowych butów i kremowy, wełniany sweter. Mój naszyjnik z krzyżykiem jest dumnie widoczny na mojej szyi, kiedy z żałosnym uśmiechem patrzę w lustro.

Nie wiem, jak powinnam się czuć w ten niedzielny poranek, szczególnie, że Harry ma dołączyć do mnie i moich rodziców w kościele.


Harry's POV


Wyglądam jak Mormon. Biała koszula wsadzona w czarne spodnie, wiśniowy krawat zaciśnięty wystarczająco mocno, aby odciąć mi dopływ powietrza. Mam na sobie garnitur, który początkowo kupiłem jako uniform policyjny, ale usunąłem odznakę i pożyczyłem krawat taty Harley (Matthew'a).


To była tylko jedna usługa, to wszystko, przez co musiałem w nim przejść.


Oczywiście, chciałem powiedzieć 'nie', kiedy tak nalegała. Ale byłem tak kurewsko zdominowany, że po prostu nie mogłem odmówić. Sposób, w jaki na mnie patrzyła, jak gdyby była tak bardzo... zmartwiona. Nienawidzę, kiedy tak na mnie patrzy, zawsze tego nienawidziłem. Chcę, żebyśmy wrócili z powrotem do normalności, ale jakaś dziewczyna o imieniu 'Stephanie' odsunęła to daleko ode mnie.


Wolałbym być Owocową Oponką z chorą nerką, niż iść do kościoła z Harley i jej rodziną. Wolałbym być rybą Harley, którą poraziłem prądem, niż być teraz sobą.


Rozlega się ciche pukanie do moich (zepsutych) drzwi, więc ostrożnie odwracam się, aby zobaczyć kościste kolana Harley przez dziurę w drzwiach, którą wykopałem. - Wejdź, Harley. - na moich ustach pojawia się delikatny uśmiech, kiedy to mówię, nie wiem dlaczego.


Z trudem otwiera drzwi swoimi wątłymi rękami, zanim robi mały krok do mojego pokoju w swojej kwiecistej sukience. Jest ohydna, wygląda jak coś, co mogłaby zrobić Fräulein Maria ze swoich wczesno-dwudziestowiecznych zasłon dla siedmiorga dzieci, którymi się opiekowała. Ale Harley sprawia, że wygląda w porządku. Jej brązowe włosy są rozpuszczone, są jakby w ułożonym nieładzie, a ogromne oczy nie są tknięte nawet najlżejszym makijażem. Wygląda... wspaniale. Cóż, innym ludziom może się wydawać inaczej, ale mi się podoba, jakkolwiek teraz wygląda.


- Cześć. - próbuję wyglądać na miłego, ale zauważa u mnie zdenerwowanie w trakcie ostrożnego przyglądania mi się.

- Mama i tata czekają w samochodzie. - nieumyślnie wydyma usta, kiedy to mówi i usiłuję nie uśmiechnąć się na ten wyraz jej twarzy.
Pomimo moich nerwów przed ostatecznym wejściem do innego miejsca jej kultu, niż szkoła, uspokajam samego siebie trzema pieprzonymi słowami. - Wyglądam wystarczająco religijnie?
Rozszerza nozdrza w rozbawieniu i mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu, w zamyśleniu przygryzając dolną wargę. Nagle uśmiecha się i zdejmuje swój naszyjnik z krzyżykiem, który zwisał luźno na jej szyi. Podchodzi do mnie i celowo wypuszcza powietrze przed włożeniem łańcuszka przez moją głowę. - Teraz wyglądasz dobrze.
- Założyłem koszulę z długim rękawem, żeby zakryć tatuaże. - próbuję jej zaimponować, po prostu, żeby pokazać, ile starań w to wkładam.
- Można je zobaczyć przez koszulę. - dodaje, a ja marszczę brwi. - Ale... podoba mi się.

Z ukrytym, szerokim uśmiechem lekko poluźniam krawat w trakcie podążania za nią w dół schodów, a potem na zewnątrz. Oboje siadamy na tylnym siedzeniu samochodu rodziców Harley i wyjeżdżamy do kościoła. Jestem kompletnie przerażony.


- Mów mi, co mam robić, kiedy już tam będę. - ostrzegam ją. Założę się, że podoba jej się pomysł mnie będącego, w jakimś sensie, w bezbronnej sytuacji.

- Denerwujesz się. - potwierdza zaniepokojona.
- Boję się, że zrobię coś nie tak. - przyznaję.
- Nie zrobisz. Wszystko, co musisz robić to siadać i wstawać, kiedy się modlimy albo śpiewamy. A potem stajemy w kolejce po przyjęcie komunii. - wyjaśnia pokrótce.
- Jakiej komunii? - panikuję.
- Stajemy po chleb i wino. - zapewnia mnie. - No wiesz, w szkole w tym semestrze mieliśmy trzy eucharystie. Powinieneś już to wiedzieć.
Patrzę na nią z poczuciem winy, czuję jak zatapiam się w siedzeniu zażenowany. - Harley. - szepczę, więc jej rodzice nie mogą mnie usłyszeć.
Rozumie, o co chodzi, wywraca oczami i splata ręce w rozczarowaniu. - Nie było cię na ani jednej? - pyta cicho.
Nie odpowiadam, patrzę w zamyśleniu przez okno i bawię się swoimi kciukami, kręcąc nimi kółka. - Powinienem wyciszyć telefon?
- Zdecydowanie, tak.
Matthew zaczyna chichotać z siedzenia pasażera naprzeciw mnie. To mnie lekko onieśmiela, bo wychodzi od osoby głęboko wierzącej. - Nigdy wcześniej nie widziałem cię od tej strony. Zwykle jesteś taki wyluzowany i... cichy.
- Dorastałem jako Ateista. Nigdy nie postawiłem nogi w kościele. - mruczę obojętnie.
- Skoro jesteś Ateistą, dlaczego dzisiaj tam idziesz? - pyta jednocześnie ciekawy i podejrzliwy, widzę, jak unosi brew w lusterku wstecznym naprzeciw mnie. Boże, dlaczego dzisiaj tam idę? Bo Harley kazała?
- Nie wiem. - odpowiadam szczerze.
- Masz nadzieję, że dzisiaj cokolwiek na tym zyskasz? - znowu pyta i mam wrażenie, że może to mój krawat jest nieco zbyt ciasny. Rozluźniam go odruchowo i zastanawiam się, czy jest na to w ogóle jakakolwiek właściwa odpowiedź.
Na szczęście Harley odpowiada za mnie. - Ma nadzieję, że mógłby wyznać swoje grzechy Ojcu Lukas'owi. (dlaczego pomyślałam od razu o księdzu Mateuszu, lololololol. XD)

Czekaj, co?


- Oh. - mówi, w jego głosie słychać trochę zbyt przesadny ton. - No, możemy go zapytać. Jestem pewien, że poświęci kilka minut na spowiedź. 


Siedzę w ciszy przez resztę podróży. Mam ochotę wyskoczyć przez okno, naprawdę mam na to ochotę. Zazwyczaj niedzielne poranki spędzam śpiąc. Potem budzę się o trzeciej po południu i robię sobie proteinowego shake'a, dzięki czemu mam energię na wizyty.


Zatrzymujemy się przed kościołem i natychmiast wychodzę, żeby mieć lepszy widok na to miejsce. Spodziewałem się starej, niebotycznie wysokiej, czarnej wieży z wronami i gargulcami. A zamiast tego spotykam mały, przytulny, pomalowany na biało budynek. Oczywiście, ma typowe witrażowe okna i krzyże, ale wygląda inaczej, niż się spodziewałem.


Rodzice Harley są pierwszymi, którzy idą do kościoła, łapią się za ręce i kierują się prosto w jego stronę. Harley i ja stoimy ze zewnątrz, ma zamiar ruszyć naprzód, ale zatrzymuję ją. - Czy musimy siedzieć z przodu? Możemy usiąść z tyłu?

- Zawsze siedzę z przodu. - robi nadąsaną minę.
- Usiądź ze mną z tyłu. - instruuję.

Znowu posyła mi to spojrzenie.


Teraz jej ręce są splecione na piersi, a stopa tupie o ziemię w rozdrażnieniu. - Przepraszam?

Wraz z sfrustrowanym jęknięciem odchylam głowę do tyłu, a następnie oblizuję wargi i wpatruję się w nią zdeterminowany. No to czas na serdeczną przemowę. - Najdroższa Harley. Jestem zdenerwowany, jestem bardzo zdenerwowany. Nie podoba mi się pomysł ludzi siedzących za mną, ponieważ to wprawia mnie w paranoję. Proszę, czy zechciałabyś dołączyć do mnie na tylnej ławce? Byłbym ogromnie wdzięczny.
Mogę śmiało stwierdzić, że ma ochotę wywrócić oczami, jednak tylko ignoruje moje pytanie i wchodzi beze mnie. - Mówi się na to ławki kościelne.
- Ławki kościelne. - powtarzam, kpiąco naśladując jej akcent i w końcu wchodzę za nią do środka.
Odwraca się zszokowana i patrzy w moje oczy. - Co? - pytam, ale ona wciąż pozostaje cicho.
Po dłuższej przerwie, marszczy brwi i rozdziela wargi. - No nie wiem... Spodziewałam się, że spłoniesz.
Obstaje przy mojej prośbie i siada z tyłu, tylko dla mnie. Jej rodzice posyłają nam pytające spojrzenia i Harley zajmuje jakieś pięć minut wyjaśnienie w ciszy z gestykulowaniem rękami, że wolę siedzieć tutaj.
Jesteśmy tutaj jednymi z pierwszych. Widzę księdza rozmawiającego z Matthew i Karen, ale jest tam jeszcze jeden mężczyzna. - Z kim rozmawiają twoi rodzice? - wyszeptuję ciekawy.
- Ojciec Lukas i jego mąż. - mówi łagodnie.
- Interesujące. - lekko rozszerzam oczy, gapiąc się na nich. - Myślałem, że to grzech.
- Wiesz, kilka tygodni temu powiedział nam, że Bóg nie popełnia błędów, i że... urodził się gejem, ponieważ Bóg go takiego stworzył. I wtedy powiedział, że ukrywanie swojej seksualności i spędzenie swojego życia w nieszczęściu to nie jest coś, czego miłosierny Bóg chce, szczególnie, jeśli stworzył cię do bycia takim. - mruczy słodko pod nosem i uśmiecha się na koniec.

Chcę znaleźć w tym jakąś inspirację, ale zacznijmy od tego, że prawda jest taka, że nie mogę nawet pomyśleć, że jest Bóg, który postrzega homoseksualizm jako grzech. Przypuszczam, że tak, to dobre, aby patrzeć na to w ten sposób, jeśli jest się wierzącym. A zwłaszcza jeśli jest się księdzem. Ale dla mnie, jako Ateisty, mam gdzieś kto, jakiej jest orientacji.


- Co to jest to ze spowiadaniem? - pytam zaciekawiony, jednocześnie z zaniepokojeniem znowu rzucam okiem na księdza.

- Idziesz do ciemnego pokoju i mówisz Ojcu Lukas'owi swoje grzechy. Ja chodzę tam prawie każdego tygodnia, to mi trochę pomaga. - mówi Harley.
Dlaczego mnie to zmartwiło? - Do jakich grzechów się przyznajesz?
- Głównie do tych o tobie. - wyszeptuje.
- Co? - wpadam w panikę, z obawy moje dłonie chwytają za dół ławki kościelnej. - On wie o nas?
- No. - mamrocze, jak gdyby to było nic. - Dużo o tobie wie.
- Harley. - jęczę wkurzony. Czuję się w pewien sposób zagrożony, dlaczego powiedziała mu coś takiego? - Nie możesz mówić mu o nas.
Uśmiecha się lekko. - Nie rozumiesz, jak działa spowiedź. Ksiądz nie ma pozwolenia na powiedzenie ani słowa na temat tego, co mu mówisz. Prosisz Boga o wybaczenie, ojca Lukas'a nie obchodzi, co mu powiesz.
Uspokajam się trochę i wzdycham z ulgą. Ta religia miesza mi w głowie, serio to robi. - Co jeśli powiem mu coś nielegalnego? Powie to policji?
- Nie, możesz powiedzieć mu wszystko, tak myślę. - automatycznie wzrusza ramionami. - Po prostu postaraj się nie wdawać z nim w żadne rozmowy o głupotach. Ja mam zły zwyczaj robienia tego, zawsze schodzę na inny temat.

Jest urocza. Nawet kiedy zakłada swoje okulary do czytania, aby widzieć słowa pieśni, którą dzisiaj będziemy śpiewać. Nabożeństwo zaczyna się, kiedy ludzie się schodzą i wszyscy musimy stać i czekać na księdza, aby zaczął eucharystię. Zaczynamy pieśnią, właściwie to całkiem radosną. Głos Harley jest piskliwy i słaby, brzmi jak szczeniak próbujący szczekać.


Czuję się taki zrelaksowany w tej atmosferze. Pewnie, to jest w pewnym sensie nudne, ale tylko dlatego, że nie wierzę w nic, o czym mówi ksiądz. Chyba powinienem, ale po prostu nie potrafię. Tak było, dopóki nie wspomina mojego imienia, zamieram.


- Nasi Matthew i Karen, opowiedzieli mi cudowną historię o ich przybranym synu, który także jest tutaj dzisiaj z nami. W zeszłym tygodniu miał poważny wypadek i był martwy przez prawie cztery minuty, dopóki błogosławieństwo dane przez ich córkę Harley, nie przywróciło go z powrotem do życia. - wpatruje się w nią dumnie, na co ona wciąż siedząc, nieśmiało zaczyna wykonywać okrężne ruchy stopą. Naprawdę potrzebuję wyjść na zewnątrz i się roześmiać. - Sam Bóg powiedział, że jesteś potrzebny na tym świecie poprzez tchnięcie w ciebie nowego życia. I nie ma znaczenia, jak bardzo grzeszyłeś, Bóg cię kocha i wie, że musisz mieć tutaj ogromne znaczenie, tak, jak inni. Zobaczył w tobie coś wyjątkowego, a jego potęga była tak wielka; nie był gotowy, abyś dołączył do niego na drugim świecie. Wybaczcie, to nie jest związane z tematem mojego kazania, ale udowadnia, że Bóg jest wszędzie i kocha nas wszystkich.


Kiedy to się skończy?


Po kilku pieśniach i modlitwach, nadszedł czas na komunię. Każdy rząd po kolei podnosi się i dostaje chleb i wino. Organista gra jakąś biblijną melodię, której nigdy wcześniej nie słyszałem, co powoduje, że ta cała sytuacja staje się mniej niezręczna.


- Teraz nasza kolej. - cicho szepcze do mojego ucha i wstaje, kiedy reszta naszego rzędu zaczyna ciągnąć się powoli do przodu.

- Hę? - mamroczę nerwowo. - Co jeśli zrobię coś, czego nie powinienem?
- Nie zrobisz. - odpowiada i chwyta moją dłoń, aby mnie pokierować. Jej dłoń jest taka mała i delikatna w porównaniu do mojej, jakby Troskliwy Miś trzymał rękę robota.

Praktycznie ciągnie mnie przez nawę w podekscytowaniu, a potem czekamy i czekamy w zmniejszającej się kolejce. Harley potyka się lekko, robiąc krok do przodu, ale natychmiast chwytam za jej talię, na co jej sukienka szczęśliwie unosi się w górę wraz z moim uściskiem, dając mi szansę na zobaczenie jej ud od tyłu.


Oh.


Nie wiem, co mam czuć. Nie wiem też, co mam powiedzieć. Jej nogi wyglądają, jakby były pocięte, albo nawet rozszarpane kocimi pazurami. Stoję jak głupi przez dwie minuty, zanim przyjmujemy ofiarę, a potem siadamy z powrotem na ławkę. Milczę przez resztę nabożeństwa, staram się znaleźć na to jakieś rozsądne wyjaśnienie. Nie wie, że ja wiem, więc przynajmniej nie muszę się z nią skonfrontować.


Ale czy ona powinna się skonfrontować? Pamiętam, że widziałem to tego dnia, kiedy grała w badmintona w swoich obcisłych, czarnych spodenkach. Poruszyłem ten temat, ale powiedziała, że to był wypadek. Harley chodzi jak na łyżwach przez całe życie, upada nawet kiedy śpi. Jej nogi Bambi są jak cholerny makaron. Może za dużo o tym wszystkim myślę. Prawdopodobnie kaleczy się codziennie, a może po prostu wpadła w jeżyny albo... na ostry żwir.


Po nabożeństwie tylko my pozostajemy osobami, które nadal siedzą na miejscach. Matthew rozmawia z Ojcem Lucas'em i jest bardziej, niż szczęśliwy, że może wysłuchać krótkiej spowiedzi. Ale najpierw woła Harley i mnie na przód pustego kościoła.


Przechadzam się w jego stronę, moje nerwy znikają. Ksiądz w średnim wieku spogląda na mnie przelotnie przed pokazaniem sztucznego uśmiechu. On wie wszystko o mnie i Harley, to jednocześnie żenujące i zabawne.


- Chciałbyś błogosławieństwo? - pyta zmartwiony.

Nie mam czasu odpowiedzieć 'nie'. - Myślę, że Harry potrzebuje błogosławieństwa. Teraz bardzo cierpi przez bolący brzuch. - Karen odpowiada za mnie.

To niewiarygodnie niezręczne, kiedy stają w okół mnie w milczeniu, a ksiądz delikatnie przyciska dłoń do mojego czoła. Zamykam oczy, próbując ukryć to, jak bardzo skrępowany się czuję, mam nadzieję, że to się skończy tak szybko, jak to możliwe. Trzymam ręce splecione za sobą przez cały ten czas.


- Niech Pan Bóg cię pobłogosławi i trzyma cię z dala od tortur strachu i niepokoju. Niech rozjaśni Pan oblicze swoje nad tobą jego potęgą i miłością, i niech obdaruje cię rozsądkiem. Przez jego idealną miłość, niech Bóg da ci łaskę boską, aby odrzucić nasz strach. Niech obróci Pan twarz swoją ku tobie i niechaj da ci wolność, o której mówisz mu każdy szczegół, którą z pilnością posyłasz mu wdzięczne modlitwy i niech da ci swój spokój, który przewyższa wszelkie pojęcie, aby trzymał twoje serce i umysł bezpieczne w Jezusie Chrystusie.

Odsuwa się i uśmiecha do mnie życzliwie. Wysilam się, aby znaleźć cokolwiek, co mógłbym powiedzieć. - Niezłe.
- Harry, czy mógłbyś podejść do konfesjonału. Możemy już zacząć. - instruuje, powodując, że głęboko wciągam powietrze na to, jak męczące to wszystko wydaje się być.

Nie mogę uwierzyć, że robię to dla Harley.


Pokój jest ciemny i pachnie jak kurz i... stary człowiek. Jestem skołowany, jest cicho... za cicho.


- Witaj, ponownie-

- Ja pierdole. - podskakuję. Jezu Chryste, nie powinienem tego mówić.
Decyduje się zignorować moje poprzednie słowa. - Rozumiem, że jest to twój pierwszy raz w kościele. Więc, masz jakieś pytania?
- Nie. - mówię i marszczę brwi. Ale wtedy znowu zapada cisza, czekam aż zacznie coś gadać. - U-uh... Powinienem zacząć teraz-
- Tak, proszę.
Nie powstrzymuję się przed niczym. Pierdoli mnie, co o mnie pomyśli, nie może nikomu pisnąć ani słówka. - Jestem wadliwą osobą. Jestem porażką, wszystko we mnie jest porażką. Palę, piję, borykam się z... różnymi substancjami. Spałem z ponad trzystoma kobietami w przeciągu ostatnich trzech lat. Płacą mi mnóstwo pieniędzy za uprawianie z nimi seksu, a to daje mi ogromne ego. Ale od kiedy mój tata umarł, a moja rodzina mnie zostawiła, stałem się nieszczęśliwy. Teraz już nie mam dobrych jazd po kwasie, zawsze jest źle. Tak bardzo chcę uprawiać seks z Harley, ale ona chce pozostać czysta i to mnie wkurza. I myślę, że ona się tnie, ale za bardzo boję się jej o tym wspomnieć, bo wiem, że jestem zbyt gruboskórny i skończę ze zranieniem jej uczuć.
Zatrzymuję się na kilka sekund i w momencie, w którym ma zacząć mówić, przerywam, aby powiedzieć więcej. - Czuję się tak źle, bo Harley jest naprawdę blisko z naszą nauczycielką od angielskiego, a nie jest świadoma tego, że uprawiam z nią seks w każdy czwartek, bo mi płaci. Chcę powiedzieć Harley, kim jestem, ale wtedy już nigdy nie będzie chciała się ze mną związać. Nie chcę spać z tymi wszystkimi ludźmi, ale to daje mi pieniądze. I wtedy mogę kupić trawę i papierosy i wódkę i... seks-zabawki dla Harley. Chcę się zmienić, ale to zbyt ciężkie, żeby tak po prostu z tym wszystkim skończyć.
Myślę, że lekko zaniemówił, ale szybko oczyszcza gardło. - Czy to wszystko, Harry?
- To wszystko, co przychodzi mi w tym momencie do głowy. - mamroczę.
- Chcesz pomodlić się ze mną do Boga i prosić go o wybaczenie?
- Jestem Ateistą. - wzruszam ramionami.
- Harry... polecam ci czytanie Pisma Świętego w czasie wolnym. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał wrócić na kolejną spowiedź, drzwi mojego kościoła są dla ciebie szeroko otwarte. Ale... musisz zacząć wierzyć.

Poważnie? Po co każdy mi to mówi?


- Potrzebuję więcej, niż wiary.

- Polecam ci również, abyś skonfrontował się z Harley, skoro uważasz, że jest w niebezpieczeństwie.

To bardzo trudne, aby się do tego dostosować, szczególnie, kiedy Harley jest taka, jaka jest. Boję się stanąć z nią twarzą w twarz w razie, gdybym powiedział coś nie tak. Ona jest tak podatna na wypadki, prawdopodobnie wybiegłaby wściekła, upadłaby i złamała sobie kark. Nie potrafię poradzić sobie z tą odpowiedzialnością nad jej fizycznym i psychicznym zdrowiem.


__________________________________________________________



Okej, zaczęły się studia, więc rozdziały nie będą się pojawiały wraz z wyskoczeniem magicznej, wyznaczonej przeze mnie liczby komentarzy, ale postaram się dodawać nowe tak szybko, 
jak będzie to możliwe. :) liczyłam, że na drugim roku będzie łatwiej... ale się przeliczyłam, heheheh. xd 

Buziaki Serca Moje! :*


+ 20 komentarzy = rozdział 35

26 komentarzy:

  1. Powodzenia na studiach, a rozdział świetny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Ten rozdział jest absolutnie cudowny :D Życzę powodzenia na studiach D: I czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział, powodzenia na studiach :*

    OdpowiedzUsuń
  4. to doooooobry rozdział
    Powodzenia na 2 roku ! :)))
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia:) rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To opowiadanie >>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeraża a jednocześnie intryguje mnie wątek z samookaleczaniem Harley. Czekam jak spraw wsie rozwinie :o

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Czekamy na next. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże nie lubie Harley ale jakby była trochę inna to fanfiction Call Boy, Dark i After to byłaby święta trójca w świecie fanfiction!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! *.* Może wraz z rozwojem tego fanfiction jeszcze ją polubisz. :D

      Usuń
  11. Cudoffny ����

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze boli mnie, że nie widzę znaczków, jakie dodajesz, tylko jakieś znaki zapytania. :( :(

    OdpowiedzUsuń